niedziela, 26 września 2010

Byłem wykładowcą

     W mijającym tygodniu po raz pierwszy wystąpiłem w roli wykładowcy. Na II Sejmiku Młodzieży Powiatu Chojnickiego, który odbył się we wtorek w jednej z sal Collegium Pomerania, poprowadziłem panel nt. Internetu. Dokładniej, to brzmiał on " „Internet, jako miejsce wyrażania i kształtowania poglądów”. Przedstawiłem na nim krótką historię powstania w 1999 mojej strony, związane z nią doświadczenia, omówiłem prowadzony na nim internetowy pamiętnik. Pokazałem także młodzieży, jak funkcjonuje dodawanie komentarzy na różnych portalach, w tym i na chojnice.com. Niestety, ale młoda widownia była niespecjalnie aktywna. Żadnych pytań mi nie zadała, jedynie zdawkowo odpowiadała na zadawane przeze mnie. Szkoda. Ale przynajmniej dowiedziałem się, że uczniom ZSP nr 3 z ul. Sukienników doskwiera to, co kiedyś napisałem w tekście nt. przeprowadzki ich szkoły. W myśl hasła "Nie będziemy robić prezentu starostwu", oczywiście nikt z nich i kadry tej szkoły racji mi nie przyzna. Jeszcze jedna ciekawa obserwacja. Była przez moment na sali dziennikarka z chojnice24.pl. Porozmawiała ze studentem, który mówił akurat o działalności Młodzieżowych Rad Powiatu. Odnalazła panią, która wcześniej skończyła wykład dotyczący korupcji. Mnie, czekającego na swą kolej, nie raczyła zaszczycić swą uwagą. W relacji umieszczonej na swym portalu wspomniała, że Sejmik obejmował trzy wykłady na trzy tematy. Po czym omówiła jedynie dwa z nich. Można i tak. Więcej na chojnice.com.
     Kampania wyborcza do samorządów lokalnych nabiera rumieńców, przynajmniej w Chojnicach. Niechcący także dołożyłem małą cegiełkę. Po ogłoszeniu przez Tuska ich terminu, następnego dnia poprosiłem czterech liderów miejskich struktur (PO, SLD, Program 2014 oraz prawicowa koalicja niePiSowska) o informację nt. stanu przygotowań. Jeden z nich - burmistrz A.Finster - wspomniał mi, że jego formacja popiera do Sejmiku kandydaturę aktualnego radnego, który należy do klubu PO. Okazało się później, że było to przedwczesne. Na konferencji prasowej Sławomira Nowaka, który gościł wkrótce w Chojnicach, dowiedziałem się, że PO wystawia własnego kandydata na burmistrza. O poparciu ich człowieka do Sejmiku dowiedzieli się działacze PO odemnie. Zresztą wiele ciekawych rzeczy o sposobie wyłonienia kandydata PO na burmistrza Chojnic napisała Jadwiga Zagozda, członkini tej partii. Jej oświadczenie jest na "moim" portalu.

    Rodzinnie najciekawszym wydarzeniem był chyba mój sobotni wypad z Przemkiem i Radkiem do Człuchowa. Wtedy to podczas Święta Powiatu Chojnickiego wystąpiła Ania Wyszkoni i zespół Łzy. Pogoda dopisała. Było cieplej, niż miesiąc wcześniej w Brusach na Dożynkach. Publika, w tym i my, bawiliśmy się świetnie. Trochę tylko Radek marudził, że nic nie widzi. Gdy nie nagrywałem, to trzymałem go na ręcach. Także robił to Przemek. Solistka i zespół dali świetne show. Były wspólne śpiewy, filmowanie kamerą i pstrykanie pamiątkowych zdjęć przez Anię Wyszkoni. Moje video tym razem udało się. Te z Jarocką w Brusach ma, niestety, przesterowaną fonię i nie da się ich wrzucić na youtube. Poza jedną piosenką, którą nagrywałem z dala od kolumn głośnikowych. Dziś na youtube wrzuciłem trzy pierwsze - "Aniele mój", "Agnieszka", "Gdybyś był". Jutro kontynuacja.

poniedziałek, 20 września 2010

Kampania wyborcza rozpoczęta

Po raz pierwszy od 1994 roku będę jedynie obserwatorem, a nie uczestnikiem,  kampanii wyborczej do samorządu. Jak wiadomo, odbędą się 21 listopada. Jeśli w pierwszej turze nie dojdzie do wyboru włodarza danej gminy, dwa tygodnie później jest dogrywka. Teraz zdecydowałem nie kandydować na radnego. Mam wrażenie, że w roli dziennikarza mam więcej swobody, niż gdy byłem trzykrotnie radnym miejskim wChojnicach. Czas więc na garść wspomnień.
    Wybory w 1994 roku były drugi (i ostatni zarazem) raz w okręgach jednomandatowych. Byłem wtedy członkiem ZSMP i Stowarzyszenia Pokolenia. Do kandydowania namówił mnie Zenon Frąckowiak, weteran ruchu młodzieżowego. Mieszkałem wtedy na os. 700-lecia, więc mój okręg obejmował jego fragment. Wielkiej nadziei na wygranie nie miałem, gdyż moim przeciwnikiem był Stanisław Kowalik, ówczesny radny z Solidarności. Byłem wówczas znany jedynie z tekstów w Gazecie Chojnickiej i listów do Gazety Pomorskiej. W czasie kampanii wyborczej z Edkiem Pietrzykiem pojechałem do Bydgoszczy, aby zaprezentować się w lokalnej TVP w audycji wyborczej. W domu robiliśmy plakaty w ten sposób, że naklejaliśmy swoje wizytówki na otrzymane z bydgoskiego biura SLD surowe gotowce. Ale udało się, choć byłem radnym wybranym z najmniejszą liczbą głosów w Chojnicach. Jeśli dobrze pamiętam - 59. Co z lubością przypominał w różnych miejscach, m.in. w Dziejach Chojnic, Kazimierz Ostrowski. Byłem wówczas jedynym radnym w 28-osobowej Radzie, który reprezentował SLD. Zresztą startowało nas wtedy bodajże 7 czy 8. Zostałem wtedy członkiem koalicji "rządowej", która poparła Andrzeja Gąsiorowskiego na stanowisko burmistrza. Przez całą kadencję byłem przewodniczącym Komisji Gospodarki Komunalnej.
    W 1998 Chojnice przekroczyły liczbę 40 tys. mieszkańców, więc były po raz pierwszy wybory w okręgach wielomandatowych na listy kandydatów. Radnych miejskich było wybieranych 32. Ponownie kandydowałem z SLD w okręgu obejmującym os. 700-lecia. W związku z pewnymi nieporozumieniami, zażyczyłem sobie ostatniego miejsca na liście. Nie przeszkodziło mi to zająć drugiego miejsca w okręgu i zostać jednym z 12 radnych z SLD. Przy okazji okazało się, że w jednej z komisji wyborczych (w SP-5) jej dwóch członków mnie i Andrzejowi Mielke odebrali pewną ilość głosów. Dostawiali dodatkowe krzyżyki na kartach do głosowania. Sprawa trafiła do prokuratury, ale nie miała finału w sądzie. W kadencji 1998 - 2002 byłem członkiem Zarządu Miasta. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że to był mój błąd. Powinienem ubiegać się ponownie o stanowisko szefa Komisji Komunalnej. A tak zostałem członkiem "rządu" miejskiego i na sesjach Rady Miejskiej milczałem. Bo jak niby miałbym zadawać pytania nowemu burmistrzowi, którym został po raz pierwszy Arseniusz Finster; czy zgłaszać poprawki do uchwał. Na to miałem okazję na posiedzeniach Zarządu Miasta. O swojej aktywności w roli radnego starałem się informowac wyborców na łamach Gazety Chojnickiej, a od maja 1999 na stronie internetowej. Prowadziłem tam specjalny dział pn. "Raport radnego". 
    W 2002 roku wybory przegrałem. Dość przypadkowo, bo po odebraniu mandatu radnej Katarzynie Karpus (okazało się, że prawo nie pozwala prowadzić działalności gospodarczej na mieniu miejskim w Przychodni), ponownie zostałem radnym w 2004. Wówczas byłem członkiem dwóch komisji - Zdrowia i Komunalnej. Po przegranej w kolejnych wyborach 2006, powiedziałem sobie dość. Widocznie wyborcy dali mi czerwoną kartkę za słabą pracę w Radzie i czas wziąć się za coś innego. Więcej na mojej witrynie w dziale "Archiwum Raportu radnego" oraz w "Archiwum Obserwatora".
    Na koniec coś z aktualności. W sobotę byłem z Radkiem na Starym Rynku, aby popatrzeć chwile na koncert na rzecz powodzian. Najmłodszy syn wrzucił datek do urny, którą w 2005 po śmierci Jana Pawła II ustawiono także na Rynku. Pieniędze, które tam trafiały, miały posłużyć sfinansowaniu budowy pomnika dla tego wielkiego Polaka. Jak wiadomo, było ich za mało i z pomysłu nic nie wyszło. Na fotce Radek właśnie wrzuca monetę.

niedziela, 12 września 2010

Lato we wrześniu

     Nazbierało się trochę zaległości, ale ograniczę się tylko do wydarzeń z minionego weekendu. W sobotę zabrałem dzieciaki nad jeziorko k.Moszczenicy. Miałem zrobić relację z Powiatowego Turnieju Wędkarskiego o Puchar Starosty Chojnickiego. Była piękna słoneczna pogoda, ale nie sprzyjała ona wędkarzom. Jednym z nich był... teść mojego pasierba. Poprzedni raz widzieliśmy się chyba rok temu, gdy przypadkowo zaparkowaliśmy auto koło jego domu nad jeziorem Mochel w Kamieniu Kr. Na zdjęciu właśnie on i Radek, czyli szwagier jego córki. Również Przemek udzielał się na tych zawodach. Został mianowany asystentem Mariusza Palucha, organizatora zawodów, co również widać na zdjęciu. Więcej fotek z tego weekendu tutaj, a relacja z niego na chojnice.com. 
    Jadąc do Moszczenicy zatrzymałem się na 5 minut przy stadionie Chojniczanki. Zamierzałem złożyć podpis pod projektem ustawy o repatriacji Polaków z terenów b.ZSRR. Na ten fajny pomysł wpadli kibice Chojniczanki. Niestety, ale akcja była prowadzona jedynie za bramą stadionu. Ograniczyłem się do pstryknięcia kilku fotek, które są na Picasa. Byłem ciekaw, czy nadal część ochrony będzie w kominiarkach i bez identyfikatorów. Pisałem kilka dni temu na chojnice.com, jak w 4 literach mają władze Chojniczanki niektóre zapisy ustawy o imprezach masowych. Oczywiście nie doczekałem się jakiegokolwiek odzewu z ich strony. Wczoraj nadal byli tacy "komandosi", których bacznie obserwował prezes klubu. Ponadto można było zobaczyć, jak kibice samodzielnie wypełniali bilety danymi osobowymi, jak PESEL oraz imię z nazwiskiem. Ale tym razem zdaje się, że fotek każdemu wchodzącemu nie robiono.
    Dziś natomiast zabrałem się za zgrywanie longplayów z gramofonu do komputera, aby zrobić z nich CD. Niestety, ale zabrakło mi przejściówki z DIN na Cinch, aby podłączyć go do wzmacniacza. Wraz z Przemkiem wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy do Carrefoura, aby ją kupić. Niestety, nie mieli. Pojechaliśmy dalej ścieżką rowerową aż do skrzyżowania Sukienników i Wałowej. Potem na Rynek. Tam tradycyjnie dołożyłem Przemkowi w tzw. cymbergaja. Potem zjedliśmy lody, zrobiłem kilka fotek. Plon na Picasa.