czwartek, 25 kwietnia 2013

Wujek Google pomógł

Wczoraj przeczytałem pod artykułem o zaświadczeniu lekarskim dla prawnika reprezentującego burmistrza Chojnic w sądzie rejonowym w Słupsku ciekawe info. Podobno to właśnie on (ten prawnik) w 1996 roku kupił zamek w Szczecinku za 325 tys. złotych, by po 11 latach odsprzedać go miastu Szczecinek za 1,3 mln zł. Fajny interes. Może to jest ta sama osoba, może nie. Ale na pewno to jest prawnik, który od XII 2006 bierze 5000 zł brutto miesięcznie za obsługę prawną chojnickiego UM. Wujek Google dziś podsunął mi link do tekstu z 2007 roku Głosu Koszalińskiego red. Rajmunda Wełnica. Zamieszczam całość artykułu oraz bezpośredni link.

"Miasto kupuje zamek.
Po 11 latach Szczecinek odzyskuje Zamek Książąt Pomorskich. Jeszcze w kwietniu miasto zapłaci 1,3 miliona zł i podpisze akt notarialny.
Stanie się to dokładnie w 11 lat od momentu, gdy szczecinecki ratusz sprzedał najstarszy zabytek w mieście wraz z nadjeziorną działką Wojciechowi Schmidtowi, prawnikowi i biznesmenowi z Człuchowa. W tym czasie nowy właściciel zamku wymienił w nim jedynie dach i przeprowadził niewielkie prace wewnątrz. Z roku na rok stojąca w środku parku budowla zamieniała się w coraz większą ruinę.  Wojciech Schmidt nie ukrywał ostatnio, że chętnie sprzeda zamek, bo nie ma już czasu i pieniędzy, aby zrealizować swój plan zamienienia obiektu w luksusowy hotel. W zeszłym roku był już ponoć po słowie z jednym z miejscowych przedsiębiorców, ale panowie nie dogadali się co do ceny. 
Wtedy do akcji wkroczył burmistrz Jerzy Hardie-Douglas. O planach odkupienia zamku już informowaliśmy, ale po niedawnej sesji Rady Miasta stały się one faktem. Radni zgodzili się na transakcję, co nie znaczy, że nie mieli uwag. Czy miasto musi kupować zamek i wzywał do oszczędności. - Niczego nie musimy robić: nie musimy robić hali, ulic i innych rzeczy - denerwował się burmistrz. - Takie myślenie dominowało w Szczecinku przez ostatnie lata i dlatego miasto się nie rozwijało. Wątpliwości budziła też cena - 1,3 mln złotych. Tym bardziej że biegły wycenił całą nieruchomość na niespełna milion zł. - Moim zdaniem ta wycena jest za niska, sama działka nad jeziorem jest więcej warta - burmistrz Douglas przekonywał, że na rynku nieruchomości mamy boom, a obiekt jest tyle wart, ile ktoś za niego chce zapłacić. - Kilka tygodni temu dawną kawiarnię "Pół czarnej” (stumetrowy lokal w starej kamienicy - red.) sprzedano za 420 tys. zł, więc proszę odpowiedzieć, czy 1,3 mln zł za zamek to dużo, czy mało? Radnych przekonał też argument, że jeżeli miasto nie odzyska zamku, to będzie on nadal niszczał. Ostatecznie przy głosach wstrzymujących Wspólnoty Samorządowej oraz Prawa i Sprawiedliwości radni przyklepali transakcję. 
Teraz pozostaje "drobny” szczegół - co dalej z zamkiem? Ratusz zamierza sięgnąć po unijne dotacje, za które można restaurować zabytkowe budowle. Są one stosunkowo łatwo dostępne. - Chcielibyśmy urządzić w zamku centrum konferencyjne z gastronomią i miejscami noclegowymi, którego w Szczecinku brakuje - mówi burmistrz.
11 lat temu Wojciech Schmidt kupował całą nieruchomość za 325 tys. zł, korzystając z 50-procentowej ulgi dla obiektu zabytkowego. Gdyby jednak odsprzedał zamek przed upływem 10 lat, musiałby zwrócić ulgę - m.in. z tego powodu de facto na dekadę zablokowano możliwość zagospodarowania obiektu przez kogoś innego."

1 komentarz:

  1. Tylko czego ten artykuł dowodzi. Wszystko odbyło się legalnie. Nikt nie kazał miastu kupować zamku za ponad bańkę uprzednio sprzedając go z 50 % bonifikata. Przez 11 lat ceny nieruchomości poszły w górę. Pewnie obecnie były właściciel nie dostałby pewnie nawet 600 tyś. Miasto kupiło obiekt w najgorszym momencie w okresie bumu. Przepłaciło bo koniecznie chciało odkupić zamek Prywatny inwestor zarobił bo miał głowę na karku, a miasto jak widać do biznesu się nie nadaje. Zresztą nie taka jego rola

    OdpowiedzUsuń