piątek, 31 grudnia 2010

Żegnaj 2010 roku!

Dziś ostatni dzień grudnia i 2010 roku, czas więc na jakieś podsumowanie i plany na przyszłość. Przeżyliśmy go w zdrowiu, przynajmniej w tym fizycznym. Radek z Przemkiem rosną. Ten drugi, to nawet (a ma 14 lat) jest wyższy od swej mamy. Do mnie trochę jeszcze jemu brakuje, ale już nie dużo. Radek pilnie terminuje w IV klasie SP-5. Zobaczymy, jak pójdzie im nauka w II półroczu. W Chojnicach zdecydowanie najważniejszym wydarzeniem były wybory samorządowe. Ich wynik trochę mnie zaskoczył, gdyż spodziewałem się lepszego urobku Programu 2014, ale w zasadzie nie ma to większego znaczenia. Przy przewidywanym przez wszystkich zwycięstwie dotychczasowego burmistrza, który od 2002 roku jest wybierany nie przez radnych, a przez mieszkańców, powyborcze układanki są nudne do bólu. Ciekawe, czy posłowie chcieliby kontynuować swą koncepcję i oddać w ręce wyborców także wybór premiera. Tak jest już w Izraelu. Jakoś funkcjonują w tym kraju. Ci sami posłowie też z lubością co jakiś czas wspominają, że radnych jest za dużo. Równolegle Platforma Obywatelska dała na przemiał zebrane listy poparcia ich wniosku o likwidację Senatu i zmniejszenie Sejmu. Hipokryzja do sześcianu. Trochę odbiegłem od tematu. Liczyłem, że w nowej Radzie Miejskiej znajdzie się większy odsetek opozycyjnych radnych. Niestety, ale jest ich tylko czterech. Dwóch "wyjadaczy" z Projektu Samorządność (czytaj - ChRS) można śmiało zaliczyć do koalicji rządowej. Liczę, że na następnych sesjach opozycja pomoże napisać ciekawe relacje. Miniony rok był pierwszym, w którym w całości przepracowałem w roli dziennikarza. Bez jakiejkolwiek dwuznaczności stwierdzam, że jest to bardzo ciekawe zajęcie dające wiele satysfakcji. Najwięcej miałem, gdy zabrałem się za temat targowiska przy ul. Młodzieżowej. Sądzę, że udało mi się wspólnie z ludźmi, którym nie jest wszystko jedno, zrobić tam trochę dobrych rzeczy. W poniedziałek 3.01. zaczynają się tam nowe porządki. Dotychczasowy ajent będzie jeszcze pobierał opłatę targową (do momentu ukazania się w dzienniku urzędowym województwa uchwały RM), ale pozostałymi rzeczami będzie zajmowała się nowa "miotła". W jeszcze jednej ważnej rzeczy brałem udział, a w zasadzie byłem jednym z inicjatorów. Mam na myśli akcję uczczenia 9 maja pamięci poległych przy wyzwalaniu Chojnic żołnierzy radzieckich. Z pomocą Gazety Pomorskiej i portalu chojnice.com, Marka Czajki oraz lokalnych władz, udało się włączyć do tej ogólnopolskiej akcji. Foto pochodzi właśnie z tego dnia. Po mojej prawej ręce Maria Eichler z GP. Dalej - Arek Czeppek, Marek Czajka, Jan Zieliński i Grzegorz Wirkus. Za nami stoi Jacek Kowalik.
     Co na przyszły rok? Na pewno dalej będę udzielał się na niwie dziennikarskiej. Marzy mi się, aby znaleźć zapaleńców, którzy będą chcieli zaangażować się w realizację chojnickiego radia internetowego. Byłyby w nim tzw. podcasty do odsłuchiwania audycji. Odtwarzana byłaby muzyka w wykonaniu lokalnych wykonawców. Nie zabrakłoby oczywiście muzyki ELO, ABBY i Smokie, czyli klimatów mojej młodości. Tak, takiej muzyki wtedy słuchałem. Zobaczymy, co z tego wyjdzie. Dla Was na cały 2011 rok najlepsze życzenia zdrowia, zdrowia i jeszcze raz pieniędzy!!! 
  

sobota, 25 grudnia 2010

Wesołych Świąt!

Najlepsze życzenia Bożonarodzeniowe dla moich Czytelników! Zdrowia dla Waszych żołądków, aby wytrzymały świąteczne biesiadowanie. W wolnej chwili zapraszam do obejrzenia na youtube filmiku, który nakręciłem tydzień temu na ulicach i placach chojnickiej Starówki. Kamerę ustawiłem na Starym Rynku pod świątecznym drzewkiem (stoją pod nim Radek i Przemek), przy Bazylice Mniejszej, Bramie Człuchowskiej oraz niedaleko pl. Jagiellońskiego. Za podkład muzyczny użyłem dwóch kolęd w wykonaniu mojego zespołu nr 2 - Smokie. Bieżący tydzień stoi oczywiście pod znakiem świątecznych życzeń, opłatków i wigilijnych imprez. Miałem "w rękach" zdjęcia z Sejmu nadesłane od najmłodszego stażem chojnickiego posła. Powstały podczas imprez opłatkowych PO i parlamentarnego. Już po umieszczeniu newsa o tym na portalu, doczytałem się w necie,że imprezę organizowaną przez marszałka Sejmu, na której był premier i prezydent, zbojkotowali posłowie i senatorowie z PiS-u. Oficjalna wersja - brak czasu. Po odejściu grupy osób, które utworzyły PJN, stają się coraz bardziej sektą wyznawców prezesa. Szkoda, że dostraja się do nich Piotr Stanke. W świątecznym numerze Czasu Chojnic jest mnóstwo życzeń od urzędników, firm, przedsiębiorców i polityków. Poza jednym, wszystkie są w całości o  świętach i Nowym Roku. Z jednym wyjątkiem - posła PiS-u z Chojnic. Tak się zaczynają: "Miniony rok naznaczony był szczególnym doświadczeniem cierpienia wielu Polaków. Tragiczne wydarzenia, jakie miały miejsce w Polsce i poza jej granicami, uczą nas pokory i paradoksalnie odnajdywania nadziei w każdej chwili życia." Czy to co działo się na Krakowskim Przedmieściu pod Pałacem Prezydenckim nadaje się na przykład "...życzliwości i solidarności w naszych rodzinach i całej Ojczyźnie"? Jeszcze coś wpadło mi w ucho, jeśli chodzi o życzenia od VIP-ów. W czwartek 23.12. w Radiu Weekend usłyszałem życzenia dla mieszkańców powiatu chojnickiego od starosty Stanisława Skaji i przewodniczącego Rady Powiatu Stefana Kwiatkowskiego. Rok temu byłyby aktualne, ale SK przegrał wybory, nie jest radnym. Kto inny jest przewodniczącym. Następnego dnia, też w RW, odpytano prominentów, jak będą spedzać święta. Marek Szczepański nadal wg nich jest wicestarostą. Przyzwyczajenie jest drugą naturą człowieka. 
    Foto powyżej powstało 3 dni temu na ul. Filomatów, niedaleko mojego poprzedniego adresu. Dziś dopadała nowa porcja. Wczoraj padał deszcz, który zaraz zamarzał na szybach mojej Micry. Nieźle wkurzałem się przy walce z tym lodem. Trzymajcie się ciepło!

poniedziałek, 20 grudnia 2010

Radek ma 10 lat!

Mój najmłodszy syn Radek w piątek miał 10 urodziny. Jak ten czas leci... Pamiętam dokładnie, jak to było z jego urodzinami. W zasadzie jest wcześniakiem o rok, gdyż termin porodu był na połowę stycznia, a urodził się 17 grudnia 2000 roku. Przez to musiał iść do szkoły cały rok wcześniej, jest też jednym z drobniejszych dzieci w klasie. Ale nie daje sobie w kaszę dmuchać. Ciekawe, co z niego wyrośnie. Gdy zaczynał naukę w SP-5, to miał fioła na punkcie dinozaurów. Trzeba było mu kupować DVD o nich; namiętnie oglądał TV, gdy na Discovery i podobnych były programy o nich. Wówczas powiedział, że jak dorośnie, to chce być paleontologiem. Teraz chyba mu przeszło, ale nadal częściej ogląda takie kanały, jak Animal Planet czy National Geographic. W sobotę urządziliśmy kawokolację urodzinową.  Byli na niej chrzestni oraz dziadkowie ze strony jego mamy. Część gości w ramach prezentu dała gotówkę. Sęk w tym, że nie bardzo jest gdzie ją wydać. Oczywiście Radek za namową starszego Przemka, z mety wydałby ją na jakieś bzdurne gry komputerowe, więc wziąłem ją w depozyt. Chętnie kupiłbym mu jakąś ciekawą książkę, albo encyklopedię komputerową, albo jakiś mądry film na DVD, tylko gdzie takie zakupy zrobić? Coś na kształt EMPIKU w Chojnicach nie ma. Ciekawa księgarnia długie lata funkcjonowała na Kościuszki - róg Krętej w pobliżu skrzyżowania z Sukienników. Właściciele po wykupieniu lokalu od miasta, zamknęli księgarnię i wynajęli pomieszczenie na "stopiąty" na tej ulicy bank. Nawet kiedyś tygodnik "Życie Chojnic" na prima aprilis zażartował, że Kościuszki zamienia się nazwami z ul. Bankową. Mamy taką w Chojnicach. Była też księgarnia w kamienicy na narożniku Młyńska - Podgórna. Nie ma. Oczywiście w tym miejscu coś w rodzaju banku. Na 31 Stycznia naprzeciw SP-1 przez cały PRL (oczywiście ręczę tylko za okres, który pamiętam) był antykwariat. Po 1989 niedługo funkcjonował. Do 1993 pracowałem w Chojnickim Przedsiębiorstwie Budowlanym, które wcześniej było filią bydgoskiej firmy. Z racji swych obowiązków średnio raz na 2-3 miesiące byłem służbowo w Bydgoszczy. Było oczywistą oczywistością (jak to mawia klasyk JarKacz), że każdorazowo odwiedzałem księgarnię "Współczesną" na Alejach 1 Maja i zostawiałem tam, trochę grosza. Najwięcej kupowałem SF, potem historia II wojny światowej. Kupiłem kiedyś książkę kucharską, Baśnie 1000 i jednej nocy, atlas drogowy Europy. Dziś, jak otworzą w Chojnicach jakąś placówkę z książkami, to są to wyłącznie podręczniki + przybory szkolne + zabawki. Ale mamy za to bardziej demokratyczny ustrój. Wstyd przyznać, ale książkę kupuję jedną na rok, nie należę do biblioteki. Starcza mi pieniędzy i czasu tylko na kupowanie i czytanie takich pism, jak NIE (regularnie co tydzień od 20 lat), Angora, PC Format, Komputer Świat, weekendowe wydania Gazety Wyborczej, Gazety Pomorskiej i Dziennika Bałtyckiego. Brak mi na rynku lokalnym pisma, najlepiej tygodnika, w stylu Gazety Chojnickiej. Pisma, które ma więcej treści, niż zdjęć; pisma, które nie poświęca pierwszej strony na relacje z sali sądowej czy z miejsca katastrof lub przestępstw. 

wtorek, 7 grudnia 2010

Wkrótce Jarmark

A dokładnie za 3 dni - w piątek 10 grudnia. Mam na myśli kolejną edycję chojnickiego Jarmarku Bożonarodzeniowego. Odbywa się on tradycyjnie w drugi weekend grudnia na Starym Rynku. Dziś zrobiłem dla chojnice.com relację z podobnej imprezy w partnerskim mieście Emsdetten w Niemczech. Była na niej delegacja z Chojnic. Dostałem zdjęcia od pracowników Promocji Regionu. Obejrzałem też stronę niemieckiego miasta. Widać wyraźnie, że naszej edycji jeszcze wiele brakuje do starszego "brata". Tam przede wszystkim tłumy zwalają się wieczorem, a u nas odwrotnie. Rok temu byłem na Jarmarku codziennie po kilka godzin, i im później, tym mniej ludzi było na Rynku. Okoliczne sklepy wcale nie wydłużyły godzin otwarcia bądź nie otworzyły podwoi w niedzielę. Przepraszam, ale część tak, bo jest to tzw. złota niedziela handlowa. W Emsdetten nie ma zadaszonej sceny, gdzie koncertują chóry czy zespoły. U nas, podobno przez nacisk ze strony dziennikarzy, odbywają się zimowe Dni Chojnic. Popatrzmy zresztą na nasz Rynek. On wg mnie żyje tylko latem, gdy są na nim ogródki piwne. Nie ma przy nim żadnej restauracji czy kawiarni. Jest bar Centrum w "Szopie" (najtrwalsza prowizorka w III RP) oraz pub "Piwnica" w piwnicy kamienicy, niedaleko ratusza. Gdy byłem radnym, sesje trwały niekiedy do wieczora. Ogłaszane były wtedy przerwy obiadowe (tak, tak...), które spędzałem albo w barze "Kołpacki" na Myśliboja, albo w barze wewnątrz ratusza. Prowadził go dawno temu aktualny właściciel "Sukiennic". Dziś ma tam siedzibę Straż Miejska. Mamy za to na Rynku dostatek banków, pocztę, butiki, kilka sklepów. Trochę dalej od dawnego Placu Bojowników PPR, jest kilka pizzerii, dwie restauracje, jakieś bary. Nie ma natomiast żadnego typowego klubu. Bardzo ciekawą namiastką jest pub Kornel w "blaszaku". Jego właściciel organizuje bardzo ciekawe koncerty, ale - niestety - rzadko trafia w mój gust. Wiem, mam 51 lat, ale na razie zaliczyłem tylko "Kobranockę". Prawie zdecydowałem się na "Turbo", ale uznałem, że 35 złotych w ciasnej i zadymionej sali, to za dużo. Brakuje mi w Chojnicach takiego miejsca, gdzie mógłbym przy kawie czy piwie, poczytać wyłożoną prasę, obejrzeć spotkanie z ciekawym człowiekiem, posłuchać kameralnego koncertu, potańczyć przy muzyce, której nie puszcza Radio Zet czy RMF. Nie mam laptopa i nie planuję na razie jego posiadania, ale gdyby był Internet przez Wi -Fi, byłoby sympatycznie. Gdybym zgarnął jakąś kumulację w Totka, na 100 % zainwestowałbym w takie miejsce. Może coś na ten kształt powstanie w Chojnickim Centrum Kultury dla naszej młodzieży. Jest grupa, która chciałaby utworzenia Centrum Młodzieży podobnego do funkcjonujących na Zachodzie. Burmistrz twierdzi, że w projektowanym ChCK nie ma miejsca. W zamian zaproponował dwa pustostany po dawnych młynach na Piłsudskiego. Wczoraj popełniłem, oczywiście na chojnice.com, artykuł w tym temacie. Próbuję przekonać obie strony - władze i inicjatorów -, że można jeszcze umieścić ten klub/centrum w nowej siedzibie Domu Kultury. Zobaczymy, co z tego wyjdzie.

wtorek, 30 listopada 2010

O Turnieju Miast i burmistrzu Czerska

Ostatni weekend poświęciłem na montaż i eksport na youtube relacji z Telewizyjnego Turnieju Miast Chojnice - Dzierżoniów z 1986 roku. Do tej pory miałem na nim jedynie kilkanaście kilkuminutowych klipów powycinanych z ponad dwugodzinnego nagrania na kasecie VHS. Wpadłem na pomysł, aby dać wszystko, łącznie z pogadankami w warszawskim studio. Wyszło 8 odcinków po prawie 15 minut każdy. Właśnie kwadrans to limit długości na youtube. Jakość jest taka sobie, jak to VHS, ale da się oglądać. Łezka w oku się kręci, gdy ogląda się Plac Bojowników PPR, dawną betonową fontannę, świeżo wybudowany wtedy amfiteatr w Fosie. Też tam się kręciłem, ale stałem pod tzw. stalinowcem. Zrobiłem wówczas kilka zdjęć, i to w kolorze! Są na mojej stronie wśród "Supermieszanki". Robiąc notatki do opisu każdej części, notowałem sobie nazwy i nazwiska wykonawców, ich siedziby, gdzie działają. Mało który zespół jeszcze istnieje. Nie ma już Domu Kultury "Kolejarz", gdzie nagrywano playbacki przed Turniejem. Wykonawców też ubyło. Ewa Cielepa (wtedy Świątek - Brzezińska) występuje w TV lub na moich imprezach (zlot fanów ELO, festyn 1-majowy). Nie ma żadnej kapeli podwórkowej. Nikt nie zastąpił mojego nauczyciela muzyki i dyrygenta szkolnej orkiestry z SP - 5 Hieronima (chyba dobrze zapamiętałem imię?) Wenderskiego z DK "Kolejarz". Na Nocy Poetów tylko poeci są z Chojnic. Nie wyobrażam sobie organizacji tej imprezy w dzisiejszych realiach, gdy w śp. "Kolejarzu" jest teraz market spożywczy. Może w nowym Centrum Kultury odżyje w szerszym zakresie działalnośc kulturalna? Wertując biuletyn "Programu 2014" zajrzałem też do rozliczenia programu sprzed 4 lat. "Maczałem" palce w jego tworzeniu, więc dobrze pamiętałem, że było w nim o powstaniu do końca kadencji 2006-2010 nowej siedziby ChDK. Jak wiadomo, karkołomny pomysł UM z ożenieniem budowy galerii handlowej i nowego przybytku kultury w jednym miejscu nie wypalił. Ale o tym ani słowa w raporcie z realizacji programu wyborczego z 2006 roku.
    Dziś na "moim" portalu zauważyłem informację na temat wspólnej konferencji posła z PiS Piotra Stanke oraz aktualnego burmistrza Czerska Marka Jankowskiego. Ten drugi w najbliższą niedzielę walczy w drugiej turze wyborów o kolejną kadencję na swym stołku. Prawdę mówiąc, to jest mi całkowicie obojętne, kto w Czersku będzie burmistrzem. Dziwi mnie tylko parę rzeczy. MJ do niedawna był członkiem Platformy Obywatelskiej, a tu cisza z ich strony, np. od S.Lamczyka. Warto też przypomnieć, że w 2007 roku wszyscy włodarze gmin i starosta chojnicki podpisali listy poparcia kandydatury PS do Sejmu. Jednym z nich był Marek Jankowski. Tak odpowiedział post factum "Czasowi Chojnic" o tym kroku: "Piotr Stanke poprosił mnie o opinię. Napisałem ją, ale oceniałem człowieka, samorządowca, a nie udzielałem jemu politycznego poparcia. Podkreślałem już wcześniej, że bliżej mi do Platformy. Nie będę nawet na pana Stanke głosował." Po lewej załącznik z Czerska do ulotki PS z 2007 roku. Więcej na moim blogu z października 2007.

wtorek, 23 listopada 2010

Jacek o "Dziejach Chojnic"

Tytułowy Jacek nazywa się Studziński. Byliśmy radnymi miejskimi w latach 1994 - 2002. Ja z SLD, on jako niezależny, potem z "Samorządnych". Dołączył do skromnego grona krytyków dzieła pn. "Dzieje Chojnic" odsłony 1 i 2. Wczoraj "Gazeta Pomorska" wydrukowała list z jego uwagami. Jedno spostrzeżenie pokrywa się z moim - brak składów osobowych Rady z lat 94-98 oraz 98 - 2002. Trochę jednak za bardzo rozpisał się na temat detali układania się w 1998 sił polityczno - samorządowych w Radzie Miejskiej. Zamiast polemiki na argumenty i przykłady cenzorskich zapędów p.Kazimierza Ostrowskiego, wolał skupić uwagę czytelników GP na przypomnieniu jak to było naprawdę. Szkoda czasu i atłasu Jacku! Ale pozostałe przykłady są celne. Ciekawe, czy nowi radni zajmą się tym dziełem. Na pierwszy rzut oka można dojść do wniosku, że w kadencji 2010 - 2014 zamiast mniejszości, będzie w niej opozycja. Dobrze rokuje to na przyszłość, jeśli chodzi o moja pracę reportera "sejmowego". Wracając do "Dziejów Chojnic", zdecydowałem na mojej stronie internetowej rozbudować dział dotyczący historii miasta. Będzie o dwóch wyżej wymienionych kadencjach Rady Miejskiej. Zaczynać będą się poszczególne rozdziały skanami stron z wiekopomnego dzieła, po czym będę podawał to, co jego RedNacz raczył zlekceważyć. Mam ciekawe archiwum z wycinkami prasowymi. Posiadam większość numerów śp. Gazety Chojnickiej. Znam drogę do czytelni w bibliotece miejskiej. Jest też możliwość uzyskania protokołów z obrad RM z tamtych lat. Dorzucę jako deser takie ciekawostki, jak fragmenty protokołu z sesji RM z 2007, kiedy to debatowano nad przyznaniem p.KO tytułu honorowego obywatela Chojnic. Będzie co czytać. Na razie zapraszam do działu "Archiwum" na mojej stronie, gdzie jest wiele interesujących wydań mojego bloga, który prowadzę od 1999; przegląd prasy lokalnej z lat 1999 - 2007. Są też niektóre wydania "Zdarzyło się w Chojnicach", które przez kilka lat prowadziłem w Gazecie Chojnickiej. Są to "wycinki" z kolumny chojnickiej Gazety Pomorskiej z roku 1980 i 1990.
      Foto powstało na zakończenie kadencji 1998-2002. Rada Miejska liczyła wtedy 32 radnych. Stoję w górnym rzędzie, jako trzeci od lewej, uwzględniając burmistrza Arseniusza Finstera. Piąty od lewej, to Kazimierz Drewek. Wówczas radny AWS, wtedy i teraz mój kuzyn. Jacek Studziński stoi w górnym rzędzie trzeci od prawej. Po jego lewej ręce Krzysztof Haliżak. Właśnie wraca do rady po "urlopie". Moje gratulacje. Może znowu załatwisz dla mnie partyjkę brydża z Januszem Korwinem-Mikke?

poniedziałek, 22 listopada 2010

I po wyborach

Ostatnia noc była bardzo długa dla niektórych. Grażyna spędziła ją, jako przewodnicząca komisji wyborczej w MZEC na Ceynowy. Była w domu już około 3 w nocy. Tyle czasu zajęło obliczenie, sprawdzenie i wysłanie protokołów z wczorajszych wyborów. Z prawie dwóch tysięcy uprawnionych pofatygowało się na wybory "aż" 43% z nich. Wśród nich i ja, gdyż tam głosowałem. Nie jest to jakiś powalający wynik frekwencyjny. W 2006 roku w Chojnicach była na poziomie 49%. Teraz wynosi 47,3%. Połowie dorosłych chojniczan jest obojętne, kto ich będzie reprezentował w RM. Mój kandydat, czyli Czesław Wodzikowski, niestety przepadł. Jego lista ma do zagospodarowania w tym okręgu 4 mandaty, w tym i dla nowostarego burmistrza. Dlatego powinien mieć conajmniej piąty wynik, aby zostać radnym. Ma siódmy na 14 kandydatów. Uważam jednak, że nie ma czego się wstydzić. Jego 113 głosów to więcej, niż urobek byłego burmistrza (101), dwóch byłych radnych (95 i 85). To cztery razy więcej, niż zdobył niedawny członek RN Spółdzielni Mieszkaniowej i b.szef chojnickiej młodzieżówki Platformy Obywatelskiej. Burmistrzem Chojnic został po raz czwarty Arseniusz Finster z wynikiem prawie 85% głosów. Jego kamanda w Radzie Miejskiej została jednak uszczuplona. Moje niedawne przewidywania były nietrafne. Nie 13 mandatów, a tylko 10. Przed 4 laty było 13, jeśli uwzględni się 4 mandaty Samorządnych i 9 Progamu. Teraz Samorządni kandydowali wewnątrz Programu i jest 10 mandatów. Platforma nie 3, a jednak 5 mandatów. Przepadł dotychczasowy radny Michał Karpiak. SLD jednak znowu bez mandatu. W Radzie Powiatu także. PiS mnie zaskoczył i w każdym okręgu mają po jednym radnym, czyli trzech. Jeszcze jedno mnie zaskoczyło. Przegrał Andrzej Dolny, radny minionej kadencji i kandydat na burmistrza. Zamiast niego wszedł Marek Szmagliński, działacz osiedlowy. Poznałem go, gdy opowiadał o inscenizacji bitwy pod Grunwaldem w 600 rocznicę, podzielił się też zdjęciami na chojnice.com. Projekt Samorządność to jedyna lista, której wynik przewidziałem. Mają trzy mandaty. Jednak trochę zdziwiłem się, że nie przypadł Marcinowi Wencie. Był również kontrkandydatem A.Finstera. W 2006 w tym samym okręgu mandaty dostali Andrzej Mielke oraz Marcin Wenta, tylko wtedy z dwóch różnych list. Obie prawicowe. Teraz byli razem w PS, ale ponownie były dwie prawicowe listy. Druga to PiS. Liczyć na to, że w tym raczej lewicowym okręgu (os. 700-lecia i Hallera) prawica na prawo od PO dostanie 3 z 7 mandatów, to zbyt optymistyczne założenie. 
    W Urzędzie Gminy bez zmian. Dalej wójtem będzie Zbigniew Szczepański. Widać jednak, że wiele nerwów kosztowały go wydarzenia ostatnich tygodni. W poniedziałek robiłem dla chojnice.com materiał z nim i wiem, co mówię. Mała osobista dygresja. Na konferencji prasowej, gdzie wójt zapowiedział, że złoży protest wyborczy w/s bilboardów na rondzie, wyraziłem jako jedyny dziennikarz (bez stosownej ustawy pod ręką, ale mam coś pod resztką włosów) zdziwienie taką decyzją. Powód - autor bilboardów nie bierze udziału w wyborach, więc bilboardy nie są materiałem wyborczym. Zostałem pochwalony za mądre pytanie. Jego prawnicy też mają wątpliwości. I na tym się skończyło. Efekt wiadomy - sąd w Słupsku odrzucił protest. Panie wójcie, czy nie uważa Pan, że dał niechcący amunicję swemu adwersarzowi?

piątek, 19 listopada 2010

W niedzielę wybory

    W najbliższą niedzielę wybory samorządowe. Będziemy wybierali swych przedstawicieli do rad gmin, powiatów i sejmików. Zdecydujemy, kto będzie wójtem czy burmistrzem. Pisałem już wcześniej, że są to moje pierwsze od 1994 roku wybory samorządowe z pozycji obserwatora. Podtrzymuję tezę, że bardzo dobrze czuję się z tym. Chciałbym przypomnieć najważniejsze dane sprzed 4 lat. Na zakończenie moje rady, kogo wybrać. Także moje typy, co do podziału miejsc w RM 2010-2014, ale bez nazwisk.
    Większość w RM miała koalicja "Program 2010" (9 radnych) + "Samorządni" (4 radnych) + PO (4 radnych). Trzeba jednak w tym miejscu zaznaczyć, że ówczesna ordynacja pozwalała na tzw. blokowanie list, które pozwoliły przyszłej koalicji na dodatkową premię. Chyba najlepiej wyszła na tym Platforma. Zdobyła 18,5% głosów i 4 mandaty. Wyborcze Forum Samorządowe miało 13,3% głosów i tylko 2 mandaty. O niecałą połowę mniej, bo 7,3% głosów zebrał SLD. I obszedł się smakiem. Tak po raz pierwszy od 1994 roku nie było w RM reprezentanta SLD. Mam zaszczyt nosić miano pierwszego, gdyż w kadencji nr 2 - 1994 do 1998 - byłem jedynym radnym SLD. Wtedy były wybory w okręgach jednomandatowych (JOW). Każde następne już w wielomandatowych. Byłem pomysłodawcą pytania w debacie na portalu chojnice.com o stosunek kandydatów do wprowadzenia na każdym szczeblu, bez względu na ilość mieszkańców, JOW. Obaj byli za, a aktualny burmistrz rozciągnął to i na Sejm. Ciekawe, czy nie zmieniłby zdania, gdyby okazało się, że w 2006 byłby taki system. W okręgu nr 3 (link do strony z wynikami z 2006), gdzie kandydował także na radnego, zdobył 1409 głosów. Pozostali kandydaci z listy "Program 2010" 639 głosów. Razem było to 42,4%. Dało to 4 z 7 mandatów - czyli 57% mandatów. Sprawdziłem, jaki byłby podział mandatów w tym okręgu, gdyby były JOW. Wówczas "2010" miałby 3 mandaty, PO 2 mandaty, WFS jeden, Samorządni jeden. Zyskałby na tym WFS i PO, straciłby Program i ChRS. A tak Sławek Rząska z WFS, mając trzeci wynik w tym okręgu, został na aucie. W "moim" okręgu na 700-lecia i Hallera, byłyby nie 3, a 2 mandaty dla Programu.
    Kogo wybrać do RM? Ja stawiam na tych, co robią dla miasta wiele nie od wczoraj. Potrafią pokazać publicznie, że mają inne zdanie, niż urzędnicy ratuszowi czy burmistrz. Robią coś konstruktywnego w samorządzie osiedlowym i nie boją się o tym napisać w swych ulotkach. Pisali do prasy lokalnej listy krytyczne, a zarazem podpowiadali własne rozwiązania. Niestety, ale najlepsi z nich wolą robić swoje poza radą. Niedawno o tym wspominałem. Gdybym mieszkał w okręgu obejmującym osiedle Budowlanych i Spółdzielcze, zagłosowałbym na Czesława Wodzikowskiego z "Programu 2014". Znam go jeszcze sprzed 1989, gdy odbywał służbę wojskową w Nieżychowicach. Wpadła mu w oko koleżanka z klasy pielęgniarskiej w Policealnym Studium Pielęgniarskim moich sióstr, no i osiadł w Chojnicach. Zawsze interesowała go lokalna polityka. Nie raz doprowadzał mnie do białej gorączki, krytykując moje niektóre głosowania, gdy zostałem po 1994 miejskim radnym. Ale i nie raz korzystałem z jego rad. Bardzo podobała mi się jego twórczość dziennikarska (pisał pod pseudonimem) w śp. Kurierze Chojnickim (1999-2000). Miał celne spostrzeżenia i teksty. Po zgonie tego bardzo bojowego tygodnika, udzielał się w samorządzie osiedlowym, które obejmuje os. Budowlanych. Ale mieszkam na osiedlu Bursztynowym, więc nie dam rady go poprzeć. Proszę moich Czytelników, którzy mieszkają w okręgu nr 3, aby odszukali listę nr 17 - "Program 2014" i pozycję nr 10, by postawić krzyżyk przy nazwisku Wodzikowski.
    Teraz pobawię się w odgadnięcie podziału mandatów w przyszłej Radzie Miejskiej. W poniedziałek okaże się, czy miałem rację. Okręg nr 1 (śródmieście, Osady Bytowskie, os. Słoneczne). SLD - (z bólem serca) - 0; PO - 1; PiS - 1, 2014 - 4; PS - 1. Okręg nr 2 (os. 700-lecia, os. Kaszubskie i Hallera). SLD - 1; PO - 1; PiS - 0; 2014 - 4; PS - 1. Okręg nr 3 (os. Budowlanych, okolice dworca, os. Prochowa i Kolejarzy). SLD - 0; PO - 1; PiS - 0; 2014 - 5; PS - 1. Najmniej pewny jestem okręgu nr 2 i mandatu dla SLD. Daję tylko 50% szans na to. Drugie 50%, że SLD 0, a "2014" 5.

wtorek, 16 listopada 2010

Kandydaci o Dziejach Chojnic

Chodzi o tych, co mają zamiar zostać burmistrzem Chojnic, by uściślić tytuł wpisu. Nie będę ukrywał, że maczałem palce w powstaniu jednego z pytań portalu chojnice.com do wczorajszej debaty pomiędzy kandydatami, które dotyczyło "Dziejów Chojnic". Poznałem opinię dwóch z nich - Arseniusza Finstera i Andrzeja Dolnego. Swoją przedstawiłem na chojnice.com, a także dziś w Gazecie Pomorskiej. Gdzieś 2/3 zmieściło się w wersji papierowej, całość dotępna tutaj na stronie internetowej tego dziennika. Wynotowałem sobie najważniejsze zdania obydwu uczestników. 
A.Dolny: "Nie mam najnowszego wydania "Dziejów Chojnic", nie mogę więc porównywać z poprzednim wydaniem. Natomiast doszła do mnie jedna opinia. Skontaktowałem się z kolegą z Arcana Historii i okazało się, że jest w nich zapisane, że publikacje AH są finansowane z budżetu miejskiego. Kolega uznał, że to jest złe potraktowanie, oni nie korzystali z budżetu. Uważam, że do starszego wydania należało dołączyć suplement, a nie drukować nowej książki, która ma 85% treści z poprzedniego wydania."
A.Finster: "Jest to bardzo dobra publikacja. Jeżeli chodzi o AH, to być może chodziło autorowi o to, że członkowie AH publikowali swoje artykuły też w periodykach, które dofinansowane były z grantów UM, np. Zeszyty Chojnickie lub inne publikacje. (...) Oczywiście dyskusja dotyczy czasów współczesnych, bo każdy być może chciałby tę część historii napisać po swojemu. Ale jeśli nie zgadzamy się z autorem, z jego intepretacją, czy mówimy, że czegoś nie ujął, a powinien, to istnieją w Chojnicach możliwości bezpośredniego publikowania. Każdy obywatel naszego miasta może zamieścić swój artykuł w Zeszytach Chojnickich. Jest internet, są inne możliwości, aby wypowiadać swe poglądy, debatować na ten temat. (...) Ta publikacja ma być dla nas, dla naszych dzieci, dla młodzieży. Książką, do której będą sięgać."
Myślę, że najlepszą moją odpowiedzią będą zdania, których burmistrz nie mógł znać wczoraj, gdyż ukazały się w dzisiejszej Gazecie Pomorskiej. Jest to zakończenie listu: "Jeśli ktoś z Czytelników myśli, że piszę powyższy tekst jedynie po to, aby na siłę "włamać" się do tak zacnego grona zasłużonych chojniczan, którzy znaleźli się w "Dziejach Chojnic", zapewniam, że są w błędzie. Zresztą mieliby problem ze znalezieniem mnie w II wydaniu, gdyż nie ma już w nim indeksu nazwisk. Zdematerializował się pomiędzy I, a II wydaniem. Przypomnę, że kosztowały one budżet miasta łącznie około 100 tys. zł. Powinno wystarczyć na realizację nie tylko moich uwag. Nie chciałbym, aby moje dzieci wiedzę o działalności społecznej ojca czerpały wyłącznie z wycinków prasowych, który trochę nazbierało mi się. Wiele ich pochodzi z "Gazety Pomorskiej", z okresu, kiedy jej redaktorem naczelnym był Kazimierz Ostrowski." I to byłoby NA RAZIE tyle.

środa, 10 listopada 2010

Debatowali o kulturze

Ostatnio zdarza mi się zajmować tematem szeroko rozumianej kultury. Zainteresowałem pomysłem założenia miejskiego muzeum radnych z komisji kultury w Radzie Miejskiej. Korzystając z okazji, że instynkt samozachowawczy był na urlopie, zająłem się „Dziejami Chojnic”, które zredagował jeden z honorowych obywateli mojego rodzinnego miasta. Niedawno wpadła mi w oko informacja, że Fundacja Inicjatyw Obywatelskich im. M.Fuhrmanna organizuje w miniony wtorek debatę na temat kultury z udziałem kandydatów na miejskich radnych. Jednym z nich był wnuk Kazimierza Ostrowskiego, zarazem reprezentant Platformy Obywatelskiej. Postanowiłem ją poobserwować. Nie planowałem jednak zabierać głosu na niej, nie chcąc psuć atmosfery. Na miejscu okazało się, że na debacie był obecny p.K.O. Było też na „widowni” wielu kandydatów z różnych komitetów. Dzięki temu, po przeprowadzce ze Szkoły Muzycznej miejsca debat, wszystkie miejsca w niewielkiej salce konferencyjnej były zajęte. 
        Prowadzący debatę Mariusz Brunka z FIO pytania dobrał bardzo łagodne. Większość z nich związana była z planowanym Centrum Kultury, którego budowa ma ruszyć w przyszłym roku. Kandydaci mieli pokazać swe pomysły na źródła finansowania tej budowy, co miałoby się znaleźć w CK po jej zakończeniu. Chyba najciekawsze pytanie dotyczyło podania propozycji osób działających w sferze kultury, których miasto powinno objąć mecenatem. Najwięcej chętnych miał obecny na sali Grzegorz Szlanga (z PO oraz z 2014). Blok pytań z sali otworzył … ojciec kandydata z PO – Robert Wajlonis. Notabene – bardzo ciekawe. Chciał dowiedzieć się, kiedy ostatni raz i z jakiej okazji uczestnicy debaty gościli w progach Chojnickiego Domu Kultury i biblioteki miejskiej. Jednym z pytających był kandydat na radnego, ale do Rady Powiatu, z „Programu 2014” – Grzegorz Szlanga. Jego z kolei nurtował problem zbyt małych środków na granty w kulturze, w porównaniu do tych z działki pt. sport. No cóż, panie Grzegorzu. Pana ojciec w Radzie Miejskiej zawsze podnosił rękę „za”, gdy chodziło o przyznanie kolejnych setek tysięcy złotych z budżetu miasta na stypendia dla piłkarzy „trawiastych” i „halowych”. W 2010 jest to 300 tysięcy złotych, w 2011 ma to być, jeśli Chojniczanka i Red Devils nie zmienią swych aktualnych klas rozgrywkowych, a burmistrz nie zmieni planów – jedyne 600 tysięcy złotych. Ale najważniejsze w kulturze już zdecydowane – będzie nowa siedziba ChDK-u. Pytań dotyczących najnowszego wydania „Dziejów Chojnic” nie doczekałem się. Jest za to na portalu chojnice.com (i nie tylko) kolejny głos w sprawie tego wydawnictwa, którego autorem jest Arcana Historii.
Na zdjęciu wykonanym podczas debaty (jej uczestnicy od lewej) - Mariusz Kiełb (PiS), Paweł Wajlonis (PO), Grzegorz Łącki (SLD), Maria Błoniarz - Górna (Program 2014) oraz Zdzisław Januszewski (PS).

poniedziałek, 8 listopada 2010

Czy wolno krytykować redaktora "Dziejów Chojnic"?

Na tak postawione pytanie odpowiedź w zasadzie powinna być jednoznaczna - można. Trzeba jednak spełnić parę warunków. Nie należy przypominać podczas krytyki o przynależności do wiadomej partii, ani jaką funkcję w niej pełnił. Nie wskazane jest też cytowanie, co w tamtym czasie pisał. Wszystkie te grzechy popełniłem pisząc tekst o II wydaniu Dziejów Chojnic, który "wydrukował" w czwartek wieczorem portal chojnice.com. Przygotowywałem się do niego od poprzedniego piątku, kiedy to na konferencji prasowej u burmistrza przedstawiciele każdej chojnickiej redakcji, w tym i mojej, otrzymali w prezencie po jednym egzemplarzu. Po pobieżnym przeglądnięciu rozdziału dotyczącego czasów po 1945, doszedłem do wniosku, że do analizy porównawczej przydałby się tom I wydania. Przeczytałem tę część w obu wydaniach, notując zachodzące różnice. Swe spostrzeżenia zawarłem właśnie w tekście na portalu. W tym miejscu chciałbym wyraźnie zastrzec, że pisałem go przede wszystkim jako były radny, były kierownik biura parlamentarnego SLD, były członek SdRP i Unii Pracy, jeden z założycieli chojnickiego SLD (nie partii, a sojuszu wyborczego). Dlatego podpisałem go Jerzy Erdman, a nie (je) dziennikarz. Poprosiłem też o umieszczenie dopisku od redakcji pod artykułem. Wszystkie fakty i cytaty podane w nim są prawdziwe. Pośrednio potwierdził to na sesji RM z 5.11. p.Kazimierz Ostrowski, stwierdzając, że uwagi umieszczone w internecie są "kąśliwe". Niedawno usłyszałem od zdaje się już byłego kolegi, że to, co zrobiłem pisząc o p.KO, jest niegodne dziennikarza, nie dochowałem też obiektywizmu. Nie poparł jednak tych tez żadnymi przykładami. No cóż, wolę zapamiętać Twoje słowa z czasów mojej kadencji w Radzie Miejskiej 1994 - 98, kiedy stwierdziłeś, że jestem niebezpiecznie odważny. Miałem wrażenie, że to był komplement. "Niestety", ale zostało mi to do dziś. 
     Tak przy okazji. Pomijając moją osobę, która dwa razy otrzymała "czerwoną kartkę" od wyborców w 2002 i 2006, i dlatego dałem sobie spokój z ponownym kandydowaniem, ciekawe dlaczego osoby niepokorne wcale nie chcą kandydować do Rady Miejskiej Chojnic. Mam nadzieję, że Jacek Studziński nie obrazi się na mnie za ujawnienie tego, ale pytany przeze mnie, czy chce kandydować do RM, odpowiedział, że w życiu. Jeśli zdecyduje się, to jedynie do Rady Powiatu. Pani Marzena Osowicka - kiedyś członek Komisji Śledczej w SP-8, bohaterka tekstu w Polityce, nie raz ostro krytykowała w mediach burmistrza AF, również woli być poza RM. Radek Sawicki oraz Marcin Wałdoch także są widoczni w najróżniejszych działaniach społecznych. Nie kandydują jednak. Spójrzcie na listy PO do Rady Powiatu. Otwiera ją w mieście aktualny wiceburmistrz Jan Zieliński. Nie napiszę o moich podejrzeniach, co jest tego przyczyną, bo nie narzekam na niedostatek kłopotów.
    Wracając do "Dziejów Chojnic", nie było to moja pierwsza polemika z p.KO. W lutym 2004 napisałem list do "Czasu Chojnic" (jest na mojej stronie), w którym zawarłem swoje uwagi. Bez echa. Napisał także do tego tygodnika Ludwik Gólski, gdzie umieścił swoje uwagi do I wyd. DzCh (część I - część II). Dostaliśmy od p.KO odpowiedź miesiąc później w ... Gazecie Pomorskiej. Podejrzewam, że gdybym skopiował zastosowany styl przez autora tego tekstu, to taczka dla mnie byłaby pewna, gdybym pojawił się w ratuszu. Oto link do niej. Cztery lata wcześniej, czyli w 2000 roku, na chojnickiej kolumnie Gazety Pomorskiej przeczytałem, że "Euro-Eco-Meeting" z 1997 roku odbyty w naszym regionie (wtedy to powstał amfiteatr w Charzy...) wg. p.KO był "imprezą propagandową i SLD - owską". Na szczęście mam z tamtych (i nie tylko ...) czasów wycinki,  z których wynika, że GP miała nad tą imprezą...patronat! Wtedy to sprostowanie mojego autorstwa, koledze - niestety byłemu - spodobało się.
    Na koniec kilka zdań do moich komentatorów piszących pod wrażym tekstem na portalu. Jest świętą prawdą, że w wieku 4 lat czytałem Gazetę Pomorską. Pomagała mi w nauce starsza o 3 lata siostra, która właśnie uczęszczała do I klasy. Mój nieżyjący Tata prenumerował GP od zawsze. Kupował też regularnie śp.Gazetę Chojnicką, w której zadebiutowałem w roku 1991 relacją ze spotkania z ... Jerzym Urbanem. Dziwne, ale Tata, o ile mi wiadomo, to nigdy nie głosował na SLD czy Kwacha, mimo, że czytał GP od deski do deski. Jakoś nie zaraził się. Druga rzecz, to wypowiedź Pawła Wajlonisa. Zgadzam się, że wstęp do tekstu  (listu?) średnio udał mi się. Panie Pawle, ale przesadza Pan z przymiotnikami. Wytykanie "literówek" jest oczywiście drobiazgiem w całym tekście, ale zaraz "niegodne"? Ja strawiam "najazdy" na moją składnię czy szyk, a Pan woli z armaty do mnie? Panu napiszę dlaczego napisałem ten "koszmarek". Bardzo zabolało mnie, że p.KO puścił mimo uszu moje prośby o podanie w II wydaniu pełnych składów kadencji RM z lat 1994 - 2002. Proszę zajrzeć na moją stronę, obejrzeć dział Archiwum. Zapewniam Pana, że nie jest moim jedynym osiągnięciem (a tak wynika z książek o Chojnicach napisanych przez p.KO) wygranie wyborów w 1994 z najniższym wynikiem w Chojnicach. Proszę spytać się swojego Ojca, czy się przechwalam. Całkowicie serio życzę Panu zwycięstwa w nadchodzących wyborach do RM. Zapraszam także na Picasa, gdzie umieściłem trochę ciekawostek z lat minionych.

niedziela, 31 października 2010

Jak to było z grobem rodziny Sobierajczyków

Jutro Wszystkich Świętych lub Święto Zmarłych, czyli dziś jest Halloween. Na szczęście to amerykańskie święto nie przyjęło się u nas. Za to wszelkie telewizje raczą nas na całego horrorami. Właśnie w tle jednym okiem (mam w kompie kartę TV) oglądam "Van Helsinga". Następnego dnia wybieramy się na cmentarz parafialny przy Kościerskiej. Byłem na nim kilka dni temu w zasadzie służbowo. Początkowo planowałem jedynie zrobić fotkę nagrobkowi rodziny pp.Sobierajczyków (rodzice i ich syn). Nestor, czyli Alojzy Sobierajczyk (jego biografia pod linkiem), był pierwszym po odzyskaniu przez Chojnice niepodległości w 1920, burmistrzem miasta. Posłużyć miała jako ilustracja do sprawy poruszonej na Komisji Kultury o utworzeniu regulaminu opieki nad grobami zasłużonych chojniczan. Korzystając z okazji postanowiłem chwilę jeszcze pospacerować po cmentarzu. Myślę, że nie przynoszą chwały conajmniej dwa miejsca na nim. Przy samej głównej bramie znajduje się "ogródek" z beczkami na śmieci oraz niebieski TOI - TOI. Na drugim końcu dwie szopy i dawny kiosk z gazetami. Więcej na chojnice.com. Wracając do A.Sobierajczyka, chciałbym opowiedzieć o pewnej historii. Jesienią 1999 byłem wtedy miejskim radnym i członkiem Zarządu Miasta Chojnice. Będąc na cmentarzu parafialnym w pobliżu w/w nagrobka (wtedy był w nim tylko AS), podsłuchałem niechcący rozmowę dwóch pań, które narzekały, że ten grób jest taki zaniedbany. Podszedłem do nich, przedstawiłem się i poprosiłem o więcej informacji. Okazało się, że rodzina śp. pp.Sobierajczyków jest rozdzielona. Grób żony i ich syna jest na cmentarzu komunalnym, burmistrza na parafialnym. Słyszały, że żyjącym krewnym burmistrza bardzo zależy na tym, aby mogli oni po śmierci połączyć się w jednym nagrobku. Nie udało im się do tego doprowadzić, gdyż w latach 70 władze Chojnic nie zgodziły się na to. Poruszyłem tę sprawę na posiedzeniu ZM (w październiku i grudniu 99), dodając o konieczności odnowienia grobu. Pomiędzy nimi napisałem o tym w Gazecie Chojnickiej. Po tym artykule otrzymałem list od krewnej Burmistrza z prośbą, aby miasto spowodowało przeniesienie do grobu AS zwłok jego żony i syna. Większość (5 do 2) członków orzekła, że miasto odnowi nagrobek, ale ekshumacja ma odbyć się na koszt rodziny. Historia zakończyła się pomyślnym finałem dopiero rok później, gdy tę operację sfinansował przedsiębiorca pogrzebowy Tadeusz Porożyński. Wtedy konferansjerem tej uroczystości był red. Gazety Pomorskiej Kazimierz Ostrowski. Oczywiście ani słowa o moich wcześniejszych zabiegach. Więcej w protokołach Zarządu, w prasie z tamtych czasów oraz na mojej stronie internetowej, którą prowadzę od 1999.

czwartek, 28 października 2010

Szkolne wywiadówki za mną

W tym tygodniu miałem niezły maraton "szkolny". Najpierw we wtorek Rada Rodziców w Gimnazjum nr 1. Jestem w niej delegatem z klasy Przemka, czyli II B. Trwała wyjątkowo długo - od 17.15 do prawie 19.30. Najwięcej czasu poświęcono na omawianie nowego pomysłu Ministerstwa Edukacji, czyli projektów edukacyjnych. Chodzi w nich o to, że grupy młodzieży (do 10 osób) wspólnie realizują jeden z zaproponowanych przez nauczycieli tematów działań. Mogą np. zrealizować przedstawienie teatralne czy spotkanie z ciekawym człowiekiem lub wystawę. Dowiedziałem się też, że podniesiona została z 27 zł na 40 zł składka na Radę Rodziców, którą ma uiścić każdy rodzic gimnazjalisty. Pokazano nam wyliczenie, na co wydawano w ubiegłym roku szkolnym pieniądze z tego źródła. Okazuje się, że finansowano także rzeczy, które wg mnie powinien pokrywać budżet szkoły. Np. wyjazdy szkolnych reprezentacji na zawody sportowe czy konkursy wiedzowe. Przed aferą finansową w SP-8 (czyli poprzedniczce Gimnazjum nr 1), środki z wynajmu szkolnych pomieszczeń szkole wyższej na zajęcia dla zaocznych studentów, służyły wzbogacaniu wyposażenia szkoły czy drobnym naprawom i remontom. Teraz w całości trafiają do kasy UM. Nie mogę zarzucić, że budynek szkoły i jego otoczenie nie był modernizowany, ale chyba trochę wstyd, gdy młodzież składa się po 3 zł na papier do ksero, albo szuka sponsora na pokrycie kosztu wyjazdu szachistów do Gdańska na finał gimnazjady.
Dzień później w SP-5 wywiadówka u Radka w IVA. Uwagi były tradycyjne - uczniowie w tej klasie gadają na lekcjach, nie stronią od przemocy, dokuczają sobie, notorycznie skarżą się. Też byłem w tej szkole uczniem (1966-74), ale nie przypominam sobie, aby kiedykolwiek rodzice przekazywali mi takie uwagi po wywiadówkach. Klasą byliśmy normalną, bez ekstrakujonów, czy chuliganów. Jak wchodził nauczyciel, to była cisza, jak makiem zasiał. Nie wyobrażam sobie, abym mógł zabrać głos bez uprzedniej zgody nauczyciela. Nie było wtedy komputerów i telefonów komórkowych, ale byłem wtedy zapisany w 2 bibliotekach - szkolnej i publicznej. Chodziłem od II klasy na zajęcia orkiestry szkolnej. Grałem najpierw na mandolinie, a później na harmonijce ustnej klawiszowej. Wielu moich kolegów należało do harcerstwa. Byli też i ministranci, włącznie ze mną. Dwóch z nas zostało księżmi, mimo, że religia była w salkach katechetycznych przy Farze (dziś Bazylika Mniejsza). Przez 8 lat całą klasą chodziliśmy po lub przed lekcjami na religię. Z księdzem Turzyńskim, który miał nas od II klasy do VIII, bardzo lubiliśmy się. Pamiętam, że gdy już uczyłem się w technikum, to odwiedzaliśmy go w Charzykowach w czasie wakacji, gdzie był proboszczem. Grałem w tenisa stołowego w jego garażu! A dziś "rela" jest pomiędzy "matmą", a "polakiem". Kościoły są coraz pustsze, salki katechetyczne też. Powołań kapłańskich coraz mniej. Czy tej sytuacji winni są tylko źle wychowujący rodzice?

poniedziałek, 25 października 2010

Wyborcze ploteczki - 24.10.

Początek minionego tygodnia należał zdecydowanie do „Razem dla Powiatu”, którzy w „Sukiennicach” przedstawili swój program i kandydatów. Z tych, którzy pojawili się na „scenie”, zapamiętałem najlepiej kilka autoprezentacji. Marka Buzy, jako najbardziej lakonicznego; Grzegorza Szlangi, gdyż podał imię swojego kota; Aleksandry Stasińskiej, że jej profesja jest przeciwieństwem kolegi z listy (chodzi o Tadeusza Porożyńskiego). Spodobała mi się także wypowiedź Arkadiusza Ryczka: „Mam wrażenie, że uczestniczę w eliminacjach do „Mam talent””.
    Chyba z moim wzrokiem jest coraz gorzej. Przewertowałem dość dokładnie najświeższe wydanie miesięcznika „Gazeta Regionalna”, a nie zauważyłem, że na pierwszej stronie jest błąd w dacie wyborów. Zamiast 21.11.2010 - było 21.11.2011. Mówiło o tym Radio Weekend, miał o tym nadać materiał TVN. Czy ta telewizja to zrobiła, nie wiem. Wpadł mi natomiast w oko tekst autorstwa Tomasza Szlachetki z UPR, działacza „Projektu Samorządność”. Trudno go się czyta, gdyż znaki interpunkcyjne są stosowane bardzo oszczędnie. Również układ tekstu tego nie ułatwia. Jego autor zapraszał zainteresowanych do kontaktu poprzez Facebook lub telefon. Skorzystałem z pierwszej możliwości. Oto zapis naszej rozmowy: „Panie Tomaszu! Niech Pan ochrzani korektę w Gazecie Regionalnej lub np. Worda w Pana kompie. "Po 5 letniej tułaczce STUDĘCKIEJ" pisze się troszkę inaczej...” T.Sz.: „Panie Jerzy... widzi Pan, jeżeli młody człowiek, który zaczyna pisać w gazetce, chce się jakoś wypromować... musi nie tylko pomyśleć o tym, co pisze, ale jak pisze. Żeby ludzie go zapamiętali i co najważniejsze czytali! Dzięki temu, że zastosowałem "pewien manewr", na który Pan również się nabrał i podając swój numer telefonu, miałem ekstra oddźwięk. Czyli cel osiągnąłem... Ludzie mnie czytają.”
    Piątek był ostatnim dniem, w którym można było składać listy kandydatów na radnych. Nie znam nazwisk z komitetów, które uczyniły to na koniec. Próbowałem pociągnąć za język (przed 22.10.) jednego z kandydatów do RM z listy SLD. Taką uzyskałem informację: „Mamy gotowe listy w 3 okręgach w mieście. Są na niej także działacze z Samoobrony, m.in. Stefan Lepak. Zgłaszamy także kandydata do Sejmiku Wojewódzkiego.” Pomyśleć, że w 2006 roku lider SLD w Chojnicach Jacek Kowalik grupę lewicowych działaczy, którzy współtworzyli „Program 2010”, nazwał „politycznymi turystami”. 
     Jako ilustrację dzisiejszego wpisu dałem fotkę z mojego domowego archiwum. Powstała latem 2001 roku w czasie wiecu wyborczego w chojnickiej Fosie. Wówczas SLD i Unia Pracy tworzyło koalicję wyborczą. Izabela Jaruga - Nowacka i ja byliśmy w UP, Jacek Kowalik w SLD (a także wiceburmistrzował), a Przemek (mój syn) w przedszkolu. Lewica zdobyła wtedy 40% mandatów w Sejmie! Jacek i Iza także. To se ne vrati, jak mawiają bracia Czesi. 

piątek, 22 października 2010

Co tam Panie w polityce?

Oj, dzieje się w niej sporo. Tempo wydarzeń jest takie, że trudno za nim nadążyć. Może najpierw podywaguję o tej krajowej. Zapewne jak wielu w Polsce, także mnie zaszokowały wydarzenia w Łodzi, gdzie zamordowano jednego z pracowników biura parlamentarnego PiS. Inny został ciężko ranny. Oczywiście głównym winowajcą wg JarKacza i jego przybocznych, jest Platforma. Ściśle z nią współpracują prawie wszystkie media. Dziś (21.10.) usłyszałem, że rej w nich wodzi moje ulubione "Szkło kontaktowe". Jego widzowie, czyli i ja, mamy być "wyeliminowani". Czy to znaczy, że zablokują nasze telefony; czy może odbiorą siłą telewizory; albo rozkażą "kablówkom" usunąć z oferty TVN24? Strach pomyśleć, że autor takich słów zdobył ok. 47% głosów w II turze wyborów prezydenckich. Przy okazji taka prywatna refleksja. W latach 1993-97 byłem kierownikiem biura parlamentarnego SLD w Chojnicach. Nie jestem w stanie przypomnieć sobie dokładniejszej daty, ale chyba to był rok 1995, gdy nieustalona osoba w nocy lub nad ranem całkiem sporym kamieniem wybiła szybę w oknie mojego biura na ul. Mickiewicza 12 A. Zrobiła też spore zagłębienie w blacie biurka. Gdybym czymś takim dostał w głowę, raczej dziś "mieszkałbym" na Kościerskiej 2 metry pod ziemią.
     Za równy miesiąc wybory samorządowe. Jedni, jak "Program 2014" czy "Razem dla Powiatu" głośno obwieszczają, dlaczego chcą wziąć udział w wyborach i co chcą dla miasta/powiatu zrobić. Inni, jak Radek Sawicki czy Marcin Wałdoch, ogłaszają, że nie będą startować i dlaczego. Muszę przyznać, że wywodów Radka kompletnie nie zrozumiałem, w odróżnieniu od MW. Ale sądzę, że ostatnia twórczość RS idealnie pasuje do elaboratów "sąsiada" z www.chojnickiewybory.pl Mariusza Brunki. Dawno nie udało mi się spotkać tak skomplikowanej konstrukcji myślowej, jak u p.MB. Jak kiedyś celnie zauważył MW, mam tylko maturę w Technikum Budowlanym z 1979 roku, więc jestem całkowicie usprawiedliwony z tej niemocy umysłowej. Muszę jednak trochę "poznęcać" się nad tezami Radka z jego oświadczenia. Na jakiej podstawie zakładasz, że 3/4 radnych idzie do Rad po diety i wpływy? Dlaczego uważasz, że spora część z nich to pionki, które głosują, jak każe lider? Które elementy poznanych przez Ciebie programów są populistyczne i dlaczego? Wrzucasz do jednego worka zbyt dużo rzeczy. Stosujesz bardzo wysoki stopień uogólnienia, a nie jest to rozwiązanie sprawiedliwe. Twierdzisz, że nasze społeczeństwo jest mało obywatelskie i nieaktywne. Poza dyskusją jest to, że jesteś mocnym wyjątkiem od tej reguły. Robisz mnóstwo fajnych rzeczy, ale nie powinieneś obrażać tych, którzy mają zamiar zmierzyć się z problemami naszego miasta czy powiatu w samorządzie. Czy doszłaby do skutku Twoja wystawa na chojnickim Rynku, gdyby w ratuszu siedzieli sami populiści i pionki? Nie mam pojęcia jaki może być inny sposób na to, aby w Radzie Miejskiej zasiedli ludzie mający otwarte umysły i ciekawe pomysły, jak wzięcie udziału w wyborach. Ja po dwóch czerwonych kartkach (w 2002 i 2006) od wyborców zrozumiałem, że nie zaskarbiłem u nich moim działaniem w Radzie przychylności, dlatego powiedziałem sobie, że z wyborami koniec. Ale znalazłem inne pole na działalność dla dobra (mam taką nadzieję) miasta.     

sobota, 16 października 2010

Jeż i Jerzy

     Od poniedziałku można oglądać na chojnickim Starym Rynku bardzo ciekawą wystawę fotograficzną. Zawitała do nas dzięki Radkowi Sawickiemu, działaczowi fundacji "Dzika Polska". Nosi tytuł "Zwierzpospolita". Zdecydowaną większość zdjęć wykonał znany fotograf Artur Tabor. Jak łatwo można domyśleć się, przedstawiają one uroki przyrody i przedstawicieli świata zwierzęcego. W piątek poprosiłem Radka ... Osińskiego, kolegę redakcyjnego z chojnice.com, o pstryknięcie fotki obok dużego fotogramu z jeżem. W tle nasz piękny ratusz i rynek. Teraz uświadomiłem sobie, że całkiem sporo w moim życiu znam Radków. Najmłodszy syn, superekolog, kolega po piórze, syn kuzynki Mary. Pozdrawiam wszystkich! W poniedziałek o 12 uroczyste otwarcie wystawy. Można będzie ją oglądać przez następny miesiąc.
     Jak znam życie, to wkrótce ten najpiękniejszy plac w mieście "udekorują" plakaty i bannery wyborcze. Pojawią się zapewne przenośne płotki z planszami, na których naklejone będą plakaty z zestawieniami kandydatów na radnych. Sam takie naklejałem 4 i 8 lat temu. Zapełnią się też skrytki pocztowe ulotkami wyborczymi. Tegoroczni kandydaci mają zdecydowanie łatwiej, niż dawniej. Wszędzie są już takiego typu skrytki, które umożliwiają wrzucenie każdemu, bez pomocy listonosza. Trzeba tylko gdzieniegdzie poprosić o otwarcie drzwi wejściowych do klatki schodowej. Za ponad miesiąc okaże się, kto najskuteczniej przekonał do siebie wyborców. 
    Jeszcze jeden wątek "wyborczy". Na wczorajszej inauguracji komitetu "Program 2014" szczególnie wpadł mi ucho pomysł wybudowania węzła drogowego w Nieżychowicach. Bardzo dobry pomysł, ciekawe tylko, co na to fachowcy z Generalnej Dyrekcji Dróg Krajowych w Gdańsku? 

sobota, 9 października 2010

Radek na Chojniczance

Tytuł jest może trochę na wyrost, ale mojego syna Radka (uczeń klasy IV w SP-5) zainteresowała lekkoatletyka. Być może to słomiany zapał, być może nie. Ale na dziś bardzo interesuje go bieganie i skok w dal. Stara się co czwartek przez godzinę udzielać się na stadionie Chojniczanki. Właśnie w miniony czwartek, gdy go odbierałem po zajęciach, spytał mnie, czy zabrałem aparat. Tak, a dlaczego pytasz? Bo na stadionie trenują piłkarze Chojniczanki i chciałbym mieć z kimś z nich zdjęcie. Nie ma sprawy, zaraz działamy. Akurat właśnie wchodził na stadion jeden z trenerów, któremu przekazałem prośbę. Za chwilę podszedł do nas, czyli także kolegi Radka z klasy, Tomasz Pestka. Wspólna ich fotka jest właśnie ilustracją. Radek jest po lewej ręce piłkarza. Dziś usłyszałem, że właśnie on zdobył jedyną bramkę dla Chojniczanki w meczu II ligi z Czarnymi Żagań. Nasze gratulacje!
      Na wczorajszej konferencji prasowej burmistrz Arseniusz Finster pochwalił się, że w niedzielę 10 października będzie udzielał ślubu parze chojniczan. Będzie to nietypowy nie tylko dzień (z reguły zawierane są w soboty), ale i pora. Jest jednak oczywisty plan w tym życzeniu: 10.10.2010 rok o godzinie 10 minut 10! Podejrzewam, że w sobotę wzięli kościelny ślub, a w niedzielę będzie drugi - cywilny. Ale pomysł przedni. Myślę, że fotki z niego będą w każdej lokalnej gazecie i portalu. 

poniedziałek, 4 października 2010

Palikot i wybory

      Dziś dwa tematy. Najpierw o wyborach samorządowych. Chyba gorszej jej inauguracji chojnicka Platforma Obywatelska nie mogła wymyślić. Długo przed ogłoszeniem terminu wyborów jedno z najważniejszych pytań było to, czy PO wystawi własnego kandydata na burmistrza. Cztery lata temu nie zrobiła tego. Krótko przed wizytą w Chojnicach pomorskiego szefa PO Sławomira Nowaka rozmawiałem z wiceburmistrzem Janem Zielińskim, zarazem szefem miejskiego koła PO. Pytałem go dla chojnice.com, czy będzie kandydat na burmistrza. "Być może tak, być może nie. Nie jest przesądzone." - taką odpowiedź otrzymałem. Na konferencji prasowej S.Nowaka słyszymy, że będzie na pewno własny kandydat, gdyż jest potrzebny ktoś z nowymi pomysłami. Nie chciał jeszcze ujawnić któż to taki. Wkrótce potem pojawiają się nieoficjalne informacje - u nas i w Czasie Chojnic, że jest nim Leszek Redzimski. Nie jest to jakieś zaskoczenie, przynajmniej dla kogoś spoza PO. Fakt ten nie otrzymał sprostowania, więc w ten sposób potwierdzono go. Wkrótce potem kij w mrowisko włożyła członkini PO Jadwiga Zagozda. Wysłała do mediów list protestacyjny w sprawie trybu wyboru kandydata. Tylko chojnice.com opublikowało go w całości. Po jakimś czasie autorka listu oświadczyła w komentarzu, że odbyło się głosowanie w kole i LR jest już oficjalnym kandydatem PO na burmistrza Chojnic. Można by pomyśleć, że sytuacja wyjaśniła się. Nic z tego. W sobotę 2.10. okazało się, że Leszek Redzimski z powodów osobistych zrezygnował z kandydowania. Niezłe łamańce. Jak znam życie, to nie jest to jeszcze ich koniec. Przypomina mi się rok 2006, kiedy to chojnickie SLD najpierw na konwencji powiatowej poparło swego byłego członka, czyli Arseniusza Finstera, w staraniach o fotel burmistrza. Później jednak kandydował na burmistrza szef lokalnego SLD Jacek Kowalik.
     Do przyszłorocznych wyborów parlamentarnych ostro przygotowuje się natomiast Janusz Palikot. W sobotę obejrzałem z dużym zainteresowaniem w TVN24 jego kongres w Sali Kongresowej. Ludziom z różnych stron Polski chciało się jechać za swoje pieniądze w ciemno, bez pewności, że będą mieli miejsce na sali. Słuchałem uważnie jego 15 postulatów. Na pierwszy rzut ucha wygląda, że każdy z nich już dawno kiedyś słyszałem. Np. referundum w sprawie likwidacji senatu, zniesienia immunitetu, ograniczenia o połowę liczby posłów i wprowadzenie jednomandatowych okręgów wyborczych zorganizować chciała w 2005 roku ... Platforma Obywatelska. Osobiście złożyłem podpis na wniosku w tej sprawie przyszłemu wicestaroście Markowi Szczepańskiemu. Siedział z nim przy stoliku na Starym Rynku w październiku 2004 roku. Jeśli dobrze pamiętam, to zebrano grubo ponad 500 tys. podpisów. Szlag mnie trafił, gdy w reportażu TVN-u zobaczyłem, że wszystkie one trafiły na przemiał. Inne postulaty Palikota, to tezy programowe SLD lub PO, które te partie głosiły, gdy były w opozycji, i zgrabnie zapomniały o nich, gdy dostały władzę. Jeden przykład tego, co kiedyś mówił Tusk, gdy był jesienią 2004 roku w Chojnicach (za Czasem Chojnic z 7.10.2004): "  - Polityka dla wielu z was to komedia, a czasami tragedia - mówił Donald Tusk (Platforma Obywatelska) podczas spotkania w auli Liceum Ogólnokształcącego im. Filomatów Chojnickich. Wizyta marszałka Sejmu w Chojnicach związana była z inicjatywą PO, dotyczącą zorganizowania referendum w 2005 roku. Władza skrojona z pewną proporcją nie musi być taka droga. W Polsce ponad 300 tysięcy ludzi żyje tylko z tego, że sprawuje władzę. Ja tę klasę - do której przecież należę - nazywam klasą próżniaczą. Wierzę w to, że można zmienić reguły gry. Można zmienić pewne zasady współżycia w polityce tak, żebyście państwo nie musieli się wstydzić- tak swoją wizytę w Chojnicach rozpoczął Donald Tusk. Jego wizyta związana była z inicjatywą Platformy Obywatelskiej, która w przyszłym roku chciałaby przeprowadzić referendum. - Dzisiaj immunitet kojarzy się z posłem, który unika odpowiedzialności karnej. My proponujemy zniesienie immunitetu po to, by już nigdy w Polsce nie stał się dla niektórych tarczą. Sam znam takich polityków, którzy ubiegają się o mandat poselski głównie po to, by zdobyć immunitet - przekonywał Tusk. Poseł Platformy chce podnieść poziom klasy politycznej poprzez ograniczenie liczby posłów oraz wprowadzenie okręgów jednomandatowych. - Z waszego okręgu do Sejmu wchodziłby najlepszy. Ten, który zdobyłby najwięcej punktów. Nie byłoby takich przypadków jak teraz, że ktoś zdobywa 20 tysięcy głosów i nie wchodzi, a ten który ma 500 głosów wchodzi, bo lider na liście jest popularny i ciągnie za sobą taką anonimową grupę posłów - argumentował. - Poza tym należałoby drastycznie ograniczyć zatrudnienie w Urzędach Wojewódzkich, agendach rządowych i sejmikach wojewódzkich. Jest jeszcze dużo takich struktur, których zlikwidowania z dnia na dzień nie dostrzegłby nikt poza zatrudnionymi tam osobami. Jak mówił Tusk takie ruchy przyniosłyby oszczędności rzędu 2,5 miliarda złotych rocznie. Jednak by Polacy mogli wypowiedzieć się w tych kwestiach poprzez referendum, potrzebne jest 500 tys. podpisów." To tak dla odświeżenia pamięci działaczy Platformy Obywatelskiej w Chojnicach. Fotkę zrobiłem w 10/2004 na Starym Rynku podczas akcji PO w/s referendum, o którym wyżej. Z Markiem Szczepańskim siedzi Damian Pilacki. A za Janusza Palikota trzymam kciuki u rąk i nóg.

niedziela, 26 września 2010

Byłem wykładowcą

     W mijającym tygodniu po raz pierwszy wystąpiłem w roli wykładowcy. Na II Sejmiku Młodzieży Powiatu Chojnickiego, który odbył się we wtorek w jednej z sal Collegium Pomerania, poprowadziłem panel nt. Internetu. Dokładniej, to brzmiał on " „Internet, jako miejsce wyrażania i kształtowania poglądów”. Przedstawiłem na nim krótką historię powstania w 1999 mojej strony, związane z nią doświadczenia, omówiłem prowadzony na nim internetowy pamiętnik. Pokazałem także młodzieży, jak funkcjonuje dodawanie komentarzy na różnych portalach, w tym i na chojnice.com. Niestety, ale młoda widownia była niespecjalnie aktywna. Żadnych pytań mi nie zadała, jedynie zdawkowo odpowiadała na zadawane przeze mnie. Szkoda. Ale przynajmniej dowiedziałem się, że uczniom ZSP nr 3 z ul. Sukienników doskwiera to, co kiedyś napisałem w tekście nt. przeprowadzki ich szkoły. W myśl hasła "Nie będziemy robić prezentu starostwu", oczywiście nikt z nich i kadry tej szkoły racji mi nie przyzna. Jeszcze jedna ciekawa obserwacja. Była przez moment na sali dziennikarka z chojnice24.pl. Porozmawiała ze studentem, który mówił akurat o działalności Młodzieżowych Rad Powiatu. Odnalazła panią, która wcześniej skończyła wykład dotyczący korupcji. Mnie, czekającego na swą kolej, nie raczyła zaszczycić swą uwagą. W relacji umieszczonej na swym portalu wspomniała, że Sejmik obejmował trzy wykłady na trzy tematy. Po czym omówiła jedynie dwa z nich. Można i tak. Więcej na chojnice.com.
     Kampania wyborcza do samorządów lokalnych nabiera rumieńców, przynajmniej w Chojnicach. Niechcący także dołożyłem małą cegiełkę. Po ogłoszeniu przez Tuska ich terminu, następnego dnia poprosiłem czterech liderów miejskich struktur (PO, SLD, Program 2014 oraz prawicowa koalicja niePiSowska) o informację nt. stanu przygotowań. Jeden z nich - burmistrz A.Finster - wspomniał mi, że jego formacja popiera do Sejmiku kandydaturę aktualnego radnego, który należy do klubu PO. Okazało się później, że było to przedwczesne. Na konferencji prasowej Sławomira Nowaka, który gościł wkrótce w Chojnicach, dowiedziałem się, że PO wystawia własnego kandydata na burmistrza. O poparciu ich człowieka do Sejmiku dowiedzieli się działacze PO odemnie. Zresztą wiele ciekawych rzeczy o sposobie wyłonienia kandydata PO na burmistrza Chojnic napisała Jadwiga Zagozda, członkini tej partii. Jej oświadczenie jest na "moim" portalu.

    Rodzinnie najciekawszym wydarzeniem był chyba mój sobotni wypad z Przemkiem i Radkiem do Człuchowa. Wtedy to podczas Święta Powiatu Chojnickiego wystąpiła Ania Wyszkoni i zespół Łzy. Pogoda dopisała. Było cieplej, niż miesiąc wcześniej w Brusach na Dożynkach. Publika, w tym i my, bawiliśmy się świetnie. Trochę tylko Radek marudził, że nic nie widzi. Gdy nie nagrywałem, to trzymałem go na ręcach. Także robił to Przemek. Solistka i zespół dali świetne show. Były wspólne śpiewy, filmowanie kamerą i pstrykanie pamiątkowych zdjęć przez Anię Wyszkoni. Moje video tym razem udało się. Te z Jarocką w Brusach ma, niestety, przesterowaną fonię i nie da się ich wrzucić na youtube. Poza jedną piosenką, którą nagrywałem z dala od kolumn głośnikowych. Dziś na youtube wrzuciłem trzy pierwsze - "Aniele mój", "Agnieszka", "Gdybyś był". Jutro kontynuacja.

poniedziałek, 20 września 2010

Kampania wyborcza rozpoczęta

Po raz pierwszy od 1994 roku będę jedynie obserwatorem, a nie uczestnikiem,  kampanii wyborczej do samorządu. Jak wiadomo, odbędą się 21 listopada. Jeśli w pierwszej turze nie dojdzie do wyboru włodarza danej gminy, dwa tygodnie później jest dogrywka. Teraz zdecydowałem nie kandydować na radnego. Mam wrażenie, że w roli dziennikarza mam więcej swobody, niż gdy byłem trzykrotnie radnym miejskim wChojnicach. Czas więc na garść wspomnień.
    Wybory w 1994 roku były drugi (i ostatni zarazem) raz w okręgach jednomandatowych. Byłem wtedy członkiem ZSMP i Stowarzyszenia Pokolenia. Do kandydowania namówił mnie Zenon Frąckowiak, weteran ruchu młodzieżowego. Mieszkałem wtedy na os. 700-lecia, więc mój okręg obejmował jego fragment. Wielkiej nadziei na wygranie nie miałem, gdyż moim przeciwnikiem był Stanisław Kowalik, ówczesny radny z Solidarności. Byłem wówczas znany jedynie z tekstów w Gazecie Chojnickiej i listów do Gazety Pomorskiej. W czasie kampanii wyborczej z Edkiem Pietrzykiem pojechałem do Bydgoszczy, aby zaprezentować się w lokalnej TVP w audycji wyborczej. W domu robiliśmy plakaty w ten sposób, że naklejaliśmy swoje wizytówki na otrzymane z bydgoskiego biura SLD surowe gotowce. Ale udało się, choć byłem radnym wybranym z najmniejszą liczbą głosów w Chojnicach. Jeśli dobrze pamiętam - 59. Co z lubością przypominał w różnych miejscach, m.in. w Dziejach Chojnic, Kazimierz Ostrowski. Byłem wówczas jedynym radnym w 28-osobowej Radzie, który reprezentował SLD. Zresztą startowało nas wtedy bodajże 7 czy 8. Zostałem wtedy członkiem koalicji "rządowej", która poparła Andrzeja Gąsiorowskiego na stanowisko burmistrza. Przez całą kadencję byłem przewodniczącym Komisji Gospodarki Komunalnej.
    W 1998 Chojnice przekroczyły liczbę 40 tys. mieszkańców, więc były po raz pierwszy wybory w okręgach wielomandatowych na listy kandydatów. Radnych miejskich było wybieranych 32. Ponownie kandydowałem z SLD w okręgu obejmującym os. 700-lecia. W związku z pewnymi nieporozumieniami, zażyczyłem sobie ostatniego miejsca na liście. Nie przeszkodziło mi to zająć drugiego miejsca w okręgu i zostać jednym z 12 radnych z SLD. Przy okazji okazało się, że w jednej z komisji wyborczych (w SP-5) jej dwóch członków mnie i Andrzejowi Mielke odebrali pewną ilość głosów. Dostawiali dodatkowe krzyżyki na kartach do głosowania. Sprawa trafiła do prokuratury, ale nie miała finału w sądzie. W kadencji 1998 - 2002 byłem członkiem Zarządu Miasta. Z perspektywy czasu wydaje mi się, że to był mój błąd. Powinienem ubiegać się ponownie o stanowisko szefa Komisji Komunalnej. A tak zostałem członkiem "rządu" miejskiego i na sesjach Rady Miejskiej milczałem. Bo jak niby miałbym zadawać pytania nowemu burmistrzowi, którym został po raz pierwszy Arseniusz Finster; czy zgłaszać poprawki do uchwał. Na to miałem okazję na posiedzeniach Zarządu Miasta. O swojej aktywności w roli radnego starałem się informowac wyborców na łamach Gazety Chojnickiej, a od maja 1999 na stronie internetowej. Prowadziłem tam specjalny dział pn. "Raport radnego". 
    W 2002 roku wybory przegrałem. Dość przypadkowo, bo po odebraniu mandatu radnej Katarzynie Karpus (okazało się, że prawo nie pozwala prowadzić działalności gospodarczej na mieniu miejskim w Przychodni), ponownie zostałem radnym w 2004. Wówczas byłem członkiem dwóch komisji - Zdrowia i Komunalnej. Po przegranej w kolejnych wyborach 2006, powiedziałem sobie dość. Widocznie wyborcy dali mi czerwoną kartkę za słabą pracę w Radzie i czas wziąć się za coś innego. Więcej na mojej witrynie w dziale "Archiwum Raportu radnego" oraz w "Archiwum Obserwatora".
    Na koniec coś z aktualności. W sobotę byłem z Radkiem na Starym Rynku, aby popatrzeć chwile na koncert na rzecz powodzian. Najmłodszy syn wrzucił datek do urny, którą w 2005 po śmierci Jana Pawła II ustawiono także na Rynku. Pieniędze, które tam trafiały, miały posłużyć sfinansowaniu budowy pomnika dla tego wielkiego Polaka. Jak wiadomo, było ich za mało i z pomysłu nic nie wyszło. Na fotce Radek właśnie wrzuca monetę.

niedziela, 12 września 2010

Lato we wrześniu

     Nazbierało się trochę zaległości, ale ograniczę się tylko do wydarzeń z minionego weekendu. W sobotę zabrałem dzieciaki nad jeziorko k.Moszczenicy. Miałem zrobić relację z Powiatowego Turnieju Wędkarskiego o Puchar Starosty Chojnickiego. Była piękna słoneczna pogoda, ale nie sprzyjała ona wędkarzom. Jednym z nich był... teść mojego pasierba. Poprzedni raz widzieliśmy się chyba rok temu, gdy przypadkowo zaparkowaliśmy auto koło jego domu nad jeziorem Mochel w Kamieniu Kr. Na zdjęciu właśnie on i Radek, czyli szwagier jego córki. Również Przemek udzielał się na tych zawodach. Został mianowany asystentem Mariusza Palucha, organizatora zawodów, co również widać na zdjęciu. Więcej fotek z tego weekendu tutaj, a relacja z niego na chojnice.com. 
    Jadąc do Moszczenicy zatrzymałem się na 5 minut przy stadionie Chojniczanki. Zamierzałem złożyć podpis pod projektem ustawy o repatriacji Polaków z terenów b.ZSRR. Na ten fajny pomysł wpadli kibice Chojniczanki. Niestety, ale akcja była prowadzona jedynie za bramą stadionu. Ograniczyłem się do pstryknięcia kilku fotek, które są na Picasa. Byłem ciekaw, czy nadal część ochrony będzie w kominiarkach i bez identyfikatorów. Pisałem kilka dni temu na chojnice.com, jak w 4 literach mają władze Chojniczanki niektóre zapisy ustawy o imprezach masowych. Oczywiście nie doczekałem się jakiegokolwiek odzewu z ich strony. Wczoraj nadal byli tacy "komandosi", których bacznie obserwował prezes klubu. Ponadto można było zobaczyć, jak kibice samodzielnie wypełniali bilety danymi osobowymi, jak PESEL oraz imię z nazwiskiem. Ale tym razem zdaje się, że fotek każdemu wchodzącemu nie robiono.
    Dziś natomiast zabrałem się za zgrywanie longplayów z gramofonu do komputera, aby zrobić z nich CD. Niestety, ale zabrakło mi przejściówki z DIN na Cinch, aby podłączyć go do wzmacniacza. Wraz z Przemkiem wsiedliśmy na rowery i pojechaliśmy do Carrefoura, aby ją kupić. Niestety, nie mieli. Pojechaliśmy dalej ścieżką rowerową aż do skrzyżowania Sukienników i Wałowej. Potem na Rynek. Tam tradycyjnie dołożyłem Przemkowi w tzw. cymbergaja. Potem zjedliśmy lody, zrobiłem kilka fotek. Plon na Picasa.

niedziela, 22 sierpnia 2010

"Bis nachste mal", czyli "do następnego razu"!

Tydzień temu rozstaliśmy się z bardzo sympatycznym gościem z Niemiec. Od czwartku do niedzieli był w Polsce, i zarazem w swym Heimacie, Paul Bonin. Urodził się w 1941 roku w Nieżychowicach pod Chojnicami. Wtedy ta wieś miała nazwę Szenfeld. Na polski - Piękne Pole. Gościł w swych stronach ojczystych po raz trzeci. Poprzedni raz pięć lat temu. Wtedy także byłem jego kierowcą, przewodnikiem i tłumaczem. Poznaliśmy się przez ... Internet. Znalazł moją stronę www, gdzie kiedyś miałem trochę informacji umieszczonej w języku niemieckim. Poprzez listy elektroniczne i papierowe, również rozmowy telefoniczne, nawiązaliśmy serdeczne kontakty. Niestety, ale moja znajomość j.niemieckiego jest co najwyżej przeciętna. Jednak jakoś dajemy sobie radę z porozumieniem się. Nie omieszkałem skorzystać z okazji i zrobić z nim wywiad dla chojnice.com. Zapraszam do lektury.
    W tym samym czasie miałem zaplanowany rodzinny wyjazd na Jarmark Dominikański. Chciałem także zrealizować obietnicę daną w Pucku Radkowi, że popłynie statkiem po Zatoce Gdańskiej. Traf chciał, że równieź Paul chciał obejrzeć Danzig, czyli Gdańsk. Namówiłem go także na wspólny rejs statkiem z Gdańska do Sopotu. On pojechał rano w niedzielę 15.08. pociągiem do Gdańska, a my samochodem także tam. Nie mogliśmy zabrać Paula, bo po drodze zatrzymaliśmy się w Nowej Karczmie, aby zabrać na wycieczkę Tomka z Wilna. Bardzo ucieszył się, że pamiętaliśmy o nim. W Gdańsku pogoda była piękna. Szwendaliśmy się po Starówce, zwiedzaliśmy jarmarczne stoiska. Kupiliśmy jedynie pamiątki dla chłopaków, gdyż ceny na wszystko były koszmarne. Chyba nie tylko dla nas, gdyż ścisku na ulicach nie było. Jeden przykład. Niezła pajda wiejskiego chleba ze smalcem kosztowała "jedyne" 5 złotych. Jak przyjechalem do Gdańska, to zaraz zameldowałem to Paulowi. Instalował się właśnie w hotelu. Wcale nie umawialiśmy się na spotkanie w konkretnym miejscu i czasie, ale i tak udało nam się dość nieoczekiwanie natknąć się na siebie opodal Bazyliki Mariackiej. Poszliśmy razem do kasy Żeglugi Gdańskiej, aby kupić bilet dla Paula. My to zrobiliśmy już wcześniej. Potem postawił nam lody, ustaliliśmy, o której spotykamy się na przystani, i ruszylismy osobno na dalsze zwiedzanie Gdańska. Wkrótce naszym przewodnikiem został Kuba Karłowski, mieszkaniec Gdańska. Znamy się od 2005 roku, kiedy to przyjechał z grupą przyjaciół na I zlot fanów ELO w Chojnicach. Wspólnie z nim (czyli Przemek i ja), pożegnaliśmy odpływających na statku Radka, Tomka, Grażynę i Paula. Wtedy z Kubą wsiedliśmy do naszej Micry i ruszyliśmy lądem do Sopotu. Po drodze wysiadł Kuba. W Sopocie, co było sporym zaskoczeniem, mieliśmy szczęście znaleźć bezpłatne miejsce do zaparkowania. Z Przemkiem ruszyliśmy na "Monciak". Najpierw szukałem kantoru, a potem bankomatu PKO. Niestety, jedyny kantor był już nieczynny. Także bankomat PKO. Musiałem skorzystać z obcego. Przeszedłem całą długość ul. Monte Cassino, mogę więc powiedzieć, że bardzo przypomina wielki jarmark. Zatrzęsienie barów, pubów i restauracji. Na ulicy stoiska z różnościami. Za 3 złote był nawet "hel do gadania". W końcu trzeba było podejść pod bramę wejściową na molo. Gdy właśnie zbliżyliśmy się do niej, wtedy pojawili się "moi" wycieczkowicze. Wyjaśniłem jeszcze Paulowi, jak dotrzeć na dworzec PKP w Sopocie, i nadszedł czas rozstania słowami "Bis nachste mal", czyli "do następnego razu". Teraz wyjaśnił się tytuł dzisiejszej notki. Mieliśmy jeszcze siły na znalezienie fajnej pizzerii. Oczywiście "trochę" od promenady i "monciaka" oddalonej, gdyż tam ceny są koszmarne. Po drodze mogliśmy podziwiać Park im. Marii i Lecha Kaczyńskich. Stachanowskie tempo pracy mają w sopockim magistracie.

wtorek, 10 sierpnia 2010

Noc Poetów za nami

Od zawsze chodzę na Chojnickie Noce Poetów, które są od 15 lat w pierwszą sobotę sierpnia. W tym roku po raz pierwszy zastanawiałem się, czy warto na nią iść. Z nazwisk, które widniały na plakatach kojarzyłem jedynie Piotra Machalicę. Znałem także hasło Piwnica pod Baranami. Ostatecznie jednak poszedłem i nie żałuję. Zabrałem ze sobą zapas kanapek, gdyż impreza zaczynała się o 18, a miała zakończyć się około 2 w nocy. Poza tym stary ręcznik kąpielowy pod zakończenie pleców, gdyż ławki w Fosie to trzy szczeble ze sporym odstępem pomiędzy nimi. Na niedalekim stadionie mają zdecydowanie lepiej, gdyż każdy kibic ma plastykowe krzesełko. Od niedawna tysiąc z nich ma także oparcia, gdyż Chojniczanka awansowała do II ligi. W torbie zapakowałem także płaszcz przeciwdeszczowy. Uznałem, że parasol może przeszkadzać w robieniu zdjęć lub kręceniu filmu. No i płaszcz przydał się. Na szczęście padało tylko przez ponad 2 godziny. Była jeszcze kamera (niestety - akumulator wystarczał tylko na 90 minut!) i aparat fotograficzny. Początkowo byłem zdziwiony dużą ilością wolnych miejsc w Fosie. W okolicach 19.30 - 20 było już wyraźnie lepiej, ale i tak wiele miejsc było wolnych. Pamiętam lata, że godzinę przed trzeba było przyjść, aby znaleźć wolne miejsce. A w chwili rozpoczęcia pozostawała tylko trawa lub kamienny murek. Tylko wówczas byli Turnau, Grechuta, Krzysztoń, Raz Dwa Trzy, Siemion, Nowicki, Radziwiłowicz. Ale generalnie AD 2010 nie było źle, mimo deszczu. Największe wrażenie wywarł na mnie kryształowy głos Barbary Stępniak - Wilk. Strasznie żałuję, że nie nagrałem "Bombonierki" w jej wykonaniu. Ale w deszczu bez statywu i parasola nagrywa się bylejak. Poza tym ten ch....ny akumulator. Świetny występ miała też Piwnica Pod Baranami. Niestety, ale nie byłem do końca. Trochę byłem już zmęczony i zmarznięty. Wybrałem się do Fosy w krótkich spodniach. Zapraszam na Picasa, gdzie umieściłem dziś 21 zdjęć z Nocy. Mój filmik, inne fotki i relacja Radka Osińskiego są na chojnice.com.

wtorek, 3 sierpnia 2010

cd. warszawskiego weekendu

Najwyższy czas dokończyć relację z wyjazdu do stolicy. W sobotę zaczęliśmy od wizyty w ZOO. Ulice prawie puste, całkiem przyjemnie podróżowało się po Wwie. Natomiast spacerowanie po ogrodzie, to była wtedy niezła udręka z powodu upału. Wielokrotnie uzupełnialiśmy zapasy wody w umywalkach, moczyliśmy pyski nad zdrojami czy dawaliśmy się oblać zraszaczom. W pewnym momencie zamoczyłem bluzkę pod kranem i mokrą założyłem na grzbiet. Z ZOO pojechaliśmy na Żoliborz w okolice stacji metra na pl.Wilsona. Tam zostawiliśmy auto i dalej metrem na pl.Defilad. Radek oczywiście szalał na ruchomych schodach. Na jednej ze stacji wbiegł do góry po tych, co jechały w dół. Kolejny przystanek, to fontanna pod Pałacem Kultury. Radek tak mocno chciał zanurzyć głowę w niej, że cały wpadł do niej. Akurat zbliżałem się do niego, aby złapać za nogi, gdyż pomyślałem, że może wpaść do wody, gdy to się stało. Nie było go w co przebrać, gdyż auto z ciuchami stało kilka przystanków metra stamtąd. Ale nic mu nie było, gdyż niedługo wszystko na nim wyschnęło. Następny etap, to galeria handlowa Złote Tarasy. Trudno znaleźć budowlę w Polsce o bardziej udziwnionym dachu, niż to miejsce.
   Na niedzielę zostawiliśmy sobie Stare Miasto i Pałac Prezydencki. Zaparkowaliśmy na Bielańskiej opodal ruin Banku Polskiego. Tam też zaobserwowałem pierwszy tego dnia powstańczy ślad. Było ich oczywiście jeszcze wiele więcej. Kilkanaście zdjęć na ten temat tworzy specjalny album na Picasa. Trasa wędrówki wiodła najpierw na Krakowskie Przedmieście pod Pałac. Niezły zamęt w tym miejscu funkcjonuje. Podobno jutro (czyli we wtorek 3.08.) krzyż zostanie stamtąd przeniesiony. Relację z tego miejsca, okraszoną zdjęciami i filmikiem, zrobiłem dla chojnice.com. Później ruszyliśmy na zwiedzanie zaułków odbudowanej po II wojnie Starówki. Bardzo urocze miejsce. W pewnym momencie zauważyliśmy młodą parę, która fotografowała się na Kamiennych Schodkach. Później Rynek Nowego Miasta, Freta, Barbakan i Rynek Starego Miasta. Tam fotka pod Syrenką i w drogę do domu. Plany były bardziej bogate. Myślałem, że zdążymy obejrzeć Łazienki, Muzeum Wojska Polskiego, Muzeum Powstania Warszawskiego. Trzeba tam wrócić za rok. Na zdjęciu od prawej - Przemek, Tomek, Radek i Grażyna. Oczywiście pomnik Syrenki i Rynek Starego Miasta w Warszawie.