wtorek, 29 grudnia 2009

Kończy się 2009 rok....



...więc należy najciekawsze wydarzenia z moich Chojnic Wam przypomnieć. Zdecydowałem przedstawić po jednym na każdy miesiąc. STYCZEŃ -zdecydowanie wygrywa inscenizacja powrotu Chojnic do Macierzy, która miała miejsce 31 stycznia 1920. Bardzo udane widowisko. Myślę, że jeśli nie będzie literówek w nazwie "Grenzschutz" (a było w 2009 na plakacie "Grenschutz"), będzie jeszcze lepsza. LUTY - rozpoczęła się dyskusja nt. wycinki drzew w parku 1000-lecia. Mój pomysł, aby zdrowe i wartościowe drzewa przesadzać, nikogo nie zainteresowała. Widocznie szkoda zachodu...MARZEC - na piątek trzynastego i godzinę 13 wójt gminy Chojnice ustalił rozpoczęcie uroczystości zakończenia przebudowy gmachu Urzędu. Było także święcenie  jego przez księdza i wieszanie krzyża w sali konferencyjnej przez przewodniczącego Rady Gminy. W ten sposób realizowany jest zapis konstytucyjny: "Władze publiczne w Rzeczypospolitej Polskiej zachowują bezstronność w sprawach przekonań religijnych, światopoglądowych i filozoficznych." KWIECIEŃ - w tym miesiącu nieźle zażartowali sobie z chojniczan trzej właściciele działki przy rondzie obok "Arala". Mimo, że był na niej miejski chodnik, na jego środku postawili metalową tablicę reklamową. MAJ - wydarzeniem nr 1 było włączenie, po 5 miesiącach od oddania do użytku obwodnicy Chojnic, oświetlenia na jej węzłach. CZERWIEC - 20 rocznicę pamiętnych wyborów z 1989 bardzo ciekawą wystawą pt. "Pamiątki PRL-u" uczciła młodzież i nauczyciele "starego" ogólniaka. Moje gratulacje. LIPIEC - tu bezkonkurencyjnie wygrywa przedstawienie pt. "Arka" w wykonaniu Teatru Ósmego Dnia z Poznania. Z kamerą w ręku obejrzałem je na szkolnym boisku SP-1. SIERPIEŃ - dość obfity w imprezy jest to miesiąc, ale na pierwszym postawię turniej rycerski z odtworzeniem oblężenia krzyżackich Chojnic przez polskie wojska w 1466. WRZESIEŃ - do boju ruszył wybrany w czerwcu prezes Spółdzielni Mieszkaniowej. Zdecydował zmotywować lokatorów podawaniem danych o zadłużeniu w podziale na kondygnacje. Podniósł także stawki czynszu dla najemców lokali użytkowych. PAŹDZIERNIK - gwiazdą nr 1 tego miesiąca jest niewątpliwie Mariusz Janik. Wtedy to pod okiem kamer szedł na tydzień do chojnickiego aresztu. Była to kara za nieuiszczenie grzywny w wysokości 100 zł. Miał wcześniej zakłócać ciszę nocną. LISTOPAD - uruchomiono piękną i superautomatyczną publiczną toaletę na parkingu przy stadionie. Kosztowała jedyne 300 tysięcy (bez przyłączy i monitoringu). GRUDZIEŃ - dwa tygodnie przed świętami przez weekend na Starym Rynku trwał Jarmark Bożonarodzeniowy. Robi się z niego coraz fajniejsza impreza. Nie tylko dlatego, że brała w niej udział moja małżonka.
PS. Linki prowadzą do moich filmików na youtube.

poniedziałek, 21 grudnia 2009

Z MZK i kamerą na spacer



Wkrótce Boże Narodzenie. Aby utrwalić piękno zimy i coraz większą rzadkość (śnieg), przy okazji pokazać moje Chojnice w pięknej bieli i iluminacji, w piątkowy wieczór wziąłem na spacer kamerę. Samochód został w domu z powodu mrozu. Po długiej przerwie postanowiłem skorzystać z usług linii nr 7 naszego MZK. Zapasu biletów nie miałem, więc chciałem posiąść dwie sztuki drogą zakupu w największym sklepie na osiedlu Bursztynowym. Nic z tego, „sprzedaży biletów MZK nie prowadzimy”. Trudno, dodatkowe 40 groszy nie majątek. Następna niespodzianka czekała na przystanku na ul. Ceynowy. Ponad 15 minut (zamiast o 17.02) po czasie dotarł do niego „mój” autobus. Powinien o 16.53 wyjeżdżać z Lichnowskiej. No cóż, stojący wraz ze mną zbytnio nie byli zdziwieni – zima! Sąsiad w autobusie to nawet mi zazdrościł, bo on wcześniej w tym dniu czekał prawie 30 minut na autobus. Ruszając w drogę powrotną, na pl. Jagiellońskim, niewiele brakowało, abym musiał wracać pieszo lub iść na postój taxi. Tak byłem zaskoczony punktualnym przybyciem kursu o 18.21, że nie uwierzyłem, że właśnie podjechała „siódemka”. Nerwowo obiegałem autobus, aby dojrzeć numer linii lub tablicę z nazwą końcowego przystanku, a tu nic nie widać. W końcu, gdy drzwi były już zamknięte, podszedłem do nich. Otworzyły się ponownie, a pasażerowie potwierdzili moje podejrzenia, że to jednak właściwy autobus. Ale przed powrotem zarejestrowałem widoki kilku uroczych miejsc. Wieczorem nawet plac Jagielloński z chojnicką wersją kolumny Zygmunta jest całkiem sympatycznym zakątkiem. Stamtąd udałem się zmodernizowanym fragmentem ul. 31 Stycznia pod Starostwo. Zupełnie inne miejsce, niż kiedyś. Gdyby jeszcze bloki na północnej pierzei tej ulicy poddano tej samej operacji, co „stalinowca” na Rynku. Wracam na Starówkę. Przy Bramie Człuchowskiej obowiązkowy postój. Na szczęście nie ma już budy z hot-dogami, która stała przy niej jakieś 8 lat temu. Mniej więcej tam, gdzie teraz jest złomorzeźba z turem. Niestety, na Rynku nijak nie dało się ominąć obiektywem wielkiego namiotu. Był jadalnią podczas Jarmarku Bożonarodzeniowego i pozostał na płycie Rynku po jego zakończeniu. Zrozumiałem dlaczego, gdy dowiedziałem się o wieczerzy wigilijnej dla potrzebujących w tymże miejscu. Przy okazji pomyślałem, że organizatorzy i uczestnicy Jarmarku (odbył się tydzień wcześniej) mieli wiele szczęścia do pogody. Na koniec obowiązkowo Fara, czyli Bazylika Mniejsza. Jest naprawdę pięknie podświetlona. Może wkrótce w jej pobliżu, w miejscu starszej siostry cud-toalety, stanie równie piękna kamienica? Proszę tylko o jedno. Aby nie miała elewacji z czarnych płyt granitowych. Gdyż takie właśnie dla WC na ul. Mickiewicza zadysponował w warunkach przetargu architekt miejski. A filmik z życzeniami dla Was na youtube. Zapraszam! PS. Na zdjęciu świąteczna kartka, którą wykonała Grażyna.

czwartek, 17 grudnia 2009

Sto lat Radku!


Najpierw internetowe życzenia urodzinowe dla "drugorodnego" syna Radka. Wersja live była oczywiście z samego rana. Radziu! W dniu Twoich 9 urodzin spełnienia marzeń, samych szóstek w szkole i pogody ducha! Sto lat! Tak szczerze pisząc, to w zasadzie powinien mieć te urodziny w połowie stycznia. Ale pośpieszył się w grudniu 2000 roku o cały miesiąc, dlatego do szkoły poszedł o rok szybciej.
    Trochę zalatany byłem ostatnio, dlatego nie pisałem prawie tydzień. Najpierw przez miniony weekend był jarmark bożonarodzeniowy na Starym Rynku w Chojnicach. Wystawiała na nim także Grażyna. Namówiłem ją, aby uruchomiła stoisko z ozdobami świątecznymi i kartkami z życzeniami. Trzeba przyznać, że obroty miała całkiem całkiem, szczególnie w sobotę. Natomiast ja codziennie z długopisem i kamerą "biegałem" po Rynku służbowo, przygotowując relację pisemną i video. Uczciwie trzeba przyznać, że impreza rozwija się zupełnie sympatycznie. Sporo stoisk z towarami świątecznymi, byli niemieccy mieszkańcy Emsdetten sprzedający za dar na przedszkole nr 9 gofry. A propos tego ostatniego. Ciekawa inicjatywa, ale poczułem się jak ubogi krewniak, który nie może dać sobie rady z utrzymaniem 15-letniego auta i trzeba mu pomóc w kupnie nowej opony. Mamy jedno jedyne samorządowe przedszkole (pozostałe zostały sprywatyzowane), a nie stać nas na jego solidne wyposażenie i utrzymanie? Nie lubię żebrać, szczególnie, że chwilę szybciej właściciel tegoż przedszkola zafundował sobie superautomatyczne publiczne WC za 350 tys. złotych. 
    Na zakończenie link do bardzo mądrego listu do redakcji Gazety Wyborczej w/s Wojciecha Jaruzelskiego. Zachęcam wszystkich do lektury. PS. Na fotce cała rodzinka przy stoisku Grażyny na jarmarku.

piątek, 11 grudnia 2009

Jeszcze o Jaruzelskim

    Podziwiam stalowe nerwy Jerzego Urbana, który wytrzymał stertę obelg rzucanych na niego przez posła PiSu Zbigniewa Girzyńskiego w programie 24 godziny w TVN24 (10.12.). Oczywiście gospodarz programu Bogdan Rymanowski z nieukrywaną radością i w milczeniu pozwalał na obrażanie swego gościa. Nie reagował on też, gdy PiSmen mijał się z prawdą, mówiąc, że całe polskie społeczeństwo jest przeciw wprowadzeniu stanu wojennego. Na szczęście JU nie zapomniał języka w gębie, a także zajął właściwą pozycję w studio tv, czyli po krótkiej chwili obrócił się plecami do ekranu z posłem. Panie Rymanowski, trzeba było zaprosić Wojciecha Olejniczaka, zamiast JU. Rozjechalibyście go we dwóch na 100%. Panie Jerzy, czapki z głów!
    Dziś przeglądając w Rzepie bardzo dobry (też skomentowałem) tekst Waldemara Kuczyńskiego o Generale, natknąłem się na uwagę wcześniejszego komentatora, że polskiego pochodzenia eurodeputowany z Włoch Jaś Gawroński we Wprost umieścił na temat Jaruzelskiego i Jana Pawła II bardzo ciekawą wypowiedź. Oto ona w całości: "Eurodeputowany włoskiej centroprawicy i dziennikarz Jas Gawronski napisał w liście, opublikowanym w "Corriere della Sera", że Jan Paweł II uważał Wojciecha Jaruzelskiego za patriotę. W ten sposób włoski polityk polskiego pochodzenia, który w 1988 roku przeprowadził wywiad z polskim papieżem, odniósł się do opublikowanego w sobotę na łamach tej gazety artykułu zatytułowanego "Błędny proces generała Jaruzelskiego"."Za moją tezą o +niewinnym+ Jaruzelskim przemawiają rozmowy, jakie przeprowadziłem z Janem Pawłem II; w ich trakcie wypowiadał się o generale z wielkim szacunkiem, nazywając go nawet kiedyś +patriotą+" - podkreślił Gawronski w liście do autora artykułu o procesie Sergio Romano, byłego ambasadora Włoch w Moskwie. "Poza tym papież Wojtyła okazał to przekonanie przyjmując dwa razy Jaruzelskiego, kiedy nie było takiej potrzeby (w 1991 roku w Warszawie podczas swej podróży i w 1992 w Rzymie, kiedy Jaruzelski przyjechał zaprezentować włoskie wydanie swej książki), gdy generał nie był już prezydentem, lecz zwykłym emerytem" - dodał włoski eurodeputowany. Rozpoczęty w Warszawie proces autorów stanu wojennego, wśród nich generała Jaruzelskiego, Gawronski nazwał "absurdalnym".Wyraził przekonanie, że gdyby w 1981 roku "eksperyment z Solidarnością był kontynuowany i zdobyto coraz nowe przestrzenie wolności, Sowieci czuliby się w obowiązku położyć temu kres, by uniknąć zarazy"."Ich interwencja - uważa Gawronski - byłaby znacznie bardziej krwawa aniżeli w Czechosłowacji w 1968 roku i spowodowałaby śmierć tysięcy ludzi"."Wydaje się, że także Biały Dom był za zamachem stanu, by uniknąć gorszego" - zauważył eurodeputowany. Gawronski przypomniał następnie, że na miesiąc przed wprowadzeniem stanu wojennego do Stanów Zjednoczonych uciekł Ryszard Kukliński. "Można założyć, że poinformował Amerykanów, którzy jednak zachowali milczenie" - napisał włoski eurodeputowany."

środa, 9 grudnia 2009

Generał i stan wojenny


    Dziś dodałem pod tekstem o Jaruzelskim i jego wyjaśnieniach u "prokuratora telewizyjnego nr 1" (czyli Moniki Olejnik) na www.tvn24.pl następujący komentarz: "W 1981 roku miałem 22 lata. Gdy w niedzielę 13 XII o 10 włączyłem radio i Trójkę, aby posłuchać 60 minut na godzinę i była cisza, zdziwiłem się. Na całym UKFie cisza. Przełączyłem na długie i I PR. Trafiłem na środek przemówienia Generała. Zamarłem, powiedziałem do domowników - weszli! Po kolejnej powtórce - ulga. To stan wojenny. On nie został wprowadzony, bo mieli wejść Rosjanie. Dlatego, że była anarchia i zbliżał się rozkład państwa. Generałowi należy się podziękowanie za to, że wyprowadził Polskę z zakrętu. Dlaczego Amerykanie nie zareagowali na doniesienie Kuklińskiego, że wkrótce w Polsce będzie stan wojenny? Nie podnieśli rabanu, nie ostrzegli działaczy Solidarności? Może też uważali je za mniejsze zło, niż "bratnia pomoc"?" Podpisałem się jako "Jerzy Erdman z Chojnic". Gdybym mieszkał w Warszawie, to na pewno wziąłbym udział w manifestacji w dniu kolejnej rocznicy wprowadzenia stanu wojennego Jego obrońców pod domem, gdzie mieszka. Co jeszcze można dodać? Tylko dwa słowa - DZIĘKUJĘ GENERALE!

wtorek, 8 grudnia 2009

Żegnaj "Trybuno"


Dziś, czyli 7 grudnia, wszystkie media podały informację, że zostało zawieszone wydawanie "Trybuny". Mało kto z komentujących wierzył, że jest realne wznowienie jej 1 lutego 2010. Niestety, ale podzielam ten pogląd. Czytałem ją od 1990 raczej nieregularnie. Najciekawsza wg mnie była w okresie kierowania przez Janusza Rolickiego. Byłem wtedy kierownikiem biura parlamentarnego SLD w Chojnicach (1994-96). Wywalczyłem wówczas dla biura prenumeratę tej gazety. Prawdę mówiąc, to "Trybuna" bardzo zmieniła mój życiorys. Doszło do tego w lipcu 1991. Wtedy to Związek Socjalistycznej Młodzieży Polskiej, którego byłem członkiem (miałem wtedy 32 lata), wydelegował mnie na warsztaty dziennikarskie do redakcji "Trybuny". Wraz z grupą innych młodych ludzi zamieszkałem na tydzień w hotelu na Szarej w Warszawie. Wtedy po raz pierwszy zasiadłem do maszyny do pisania. Uczono nas redagowania tekstów, zbierania materiałów. Najciekawsze z nich ukazywały się drukiem. Tego zaszczytu nie dostąpił mój wywiad z pierwszym po 22 VII 1944 premierem Polski Edwardem Osóbką - Morawskim. Do dziś przechowuję, jak relikwie, napisany przez niego na jego maszynie wywiad z nim. Pamiętam, że mój pierwszy tekst drukowany dotyczył ciekawostek z bazaru pod Pałacem Kultury i Nauki na pl. Defilad. Miałem ze sobą oczywiście jakąś idiotkamerę, z której zdjęcia nawet udały się. Na tymże bazarze zrobiłem fotkę koszulkom, które były ówczesnym hitem. Miały takie napisy: "Bendem prezydentem" lub "O take Polskie walczylyśmy". Też je kupowaliśmy. Koleżanka, która miała założoną tą pierwszą, z kłopotami weszła przez nią do studia Teleexpressu. Wizyta tam była jedną z przygotowanych dla nas atrakcji. Najpierw zapoznaliśmy się z pracą dziennikarzy, obejrzeliśmy "kuchnię" z magnetowidami itp. Nie obeszło się bez zdjęć, w tym i grupowego z Magdą Mikołajczak. Mieliśmy też wejście na wizję, ale nie na żywo. W migawce pokazano, jak zwiedzamy studio, powiedziano skąd jesteśmy i co robimy. Na zakończenie, stojąc w studio przed kamerami, chórem domagaliśmy się zakupienia przez TVP kolejnych odcinków "Alfa". Po powrocie do hotelu zadzwoniłem do domu, aby na moim magnetowidzie o 17.15 nagrali to wydanie Teleexpressu. Zrobili to, ale teraz nie mogę tej kasety odnaleźć. A może niechcący zmazałem to nagranie? Jak odnajdę, to zaraz zgram je na kompa i wrzucę na youtube. Nie była to jedyna wizyta w innej redakcji. Byliśmy w "Radiu Zet" na Nowym Świecie. Gościliśmy w radiowej Trójce u Marka Niedźwiedzkiego podczas listy przebojów. Mieliśmy spotkania w sali konferencyjnej hotelu. Przyszli na nie dziennikarze PAP i rosyjskiej agencji Novosti. Rowerem przyjechał do nas sam Marek Kotański. W pokojach mieliśmy spotkania z takimi dziennikarzami, jak ówczesny szef Trybuny Marek Siwiec i dziennikarz NIE Piotr Gadzinowski. Piotr zabrał nas na wspólne zwiedzanie Zamku Królewskiego. Jego szef, Jerzy Urban, załatwił nam wejściówki na promocję nowej książki Ryszarda Marka Grońskiego w jakimś klubie na Rynku Starego Miasta. Udało mi się tam zrobić zdjęcie marszałkowi Sejmu Mikołajowi Kozakiewiczowi. Z szefem Piotra, Jerzym Urbanem, także spotkaliśmy się. Kaseta magnetofonowa z nagraniem tego spotkania posłużyła mi do napisania czegoś w rodzaju grupowego wywiadu do (niestety, nieistniejącego obecnie) miesięcznika lokalnego "Gazeta Chojnicka". Zdobyłem się na odwagę i zaniosłem go do domu jej szefowej p.Marii Eichler. Prośba o jego druk została zaakceptowana. A potem zacząłem pisać do tego wydawnictwa regularnie. Bakcyl dziennikarstwa został wtedy skutecznie przeze mnie złapany. Po 3 latach zostałem po raz pierwszy radnym, na co zapewne spory wpływ chyba miała moja działalność dziennikarska. Moje wypociny z tamtych czasów możecie znaleźć na własnej stronie www tutaj. Natomiast zdjęcia z 1991 są w tym miejscu. To ilustrujące ten post pochodzi z Teleexpressu. Ten facet, który przykucnął po środku i patrzy na fotografa, to ja.

niedziela, 29 listopada 2009

Na "Kobranocce" w Kornelu



Wczoraj po dłuuugiej przerwie obejrzałem i wysłuchałem dobrej, ostrej, rockowej muzyki. Na koncert "Kobranocki" wybrałem się z Grażyną. Daleko nie mieliśmy, bo z os.Bursztynowego (kiedyś os. Rzepakowa) do "blaszaka", więc auto zostało na parkingu. Poza tym koncert był w pubie "Kornel" i nie widziałem powodu spędzać go w towarzystwie pepsi czy coca-coli. Szczerze pisząc, to wcześniej znałem tylko jeden utwór, czyli "Kocham cię jak Irlandię", i dla niego w zasadzie kupiłem bilety. Do dziś pamiętam, jak "Trójka" zaraz po podaniu wiadomości z Sejmu, że właśnie przegłosowano ustawę aborcyjną (w 1993), puściła właśnie ten szlagier toruńskiej kapeli. Pasuje, jak ulał. Poza tym nie pierwszy raz tak zrobiłem, że dla jednego utworu wybierałem się na koncert. W ubiegłym roku z grupą kumpli pojechałem do Ostrowa Wlkp. na koncert "Scorpionsów" dla "Wind of Change". No, jeszcze strawne były ballady rockowe, w rodzaju "Still loving you". Wracając do "Kobranocki", to dali niezłego czadu. Mają nie tylko ostrą muzę, ale i takowe teksty. Jestem bardzo zadowolony z imprezy. Zauważyłem na niej wiceburmistrza Zielińskiego, radnych Peplińskiego i Wentę. Mignęli mi też byli radni -Haliżak i Rząska. Relacja pióra Radka Osińskiego (oraz jego i Grażyny zdjęcia) na http://zyciechojnic.pl/content/kobranocka-na-andrzejki, a na http://www.youtube.com/watch?v=qf9s2W-RfgE mój filmik z koncertu. Oczywiście na nim "Kocham cię jak Irlandię". A na fotce radny Leszek Pepliński i ja w pubie "Kornel".

piątek, 27 listopada 2009

Żegnaj Krzysztof

Byłem dziś na pogrzebie Krzysztofa Sząszora. Najpierw msza żałobna w "dużym" kościele MBKP na ul. Obrońców Chojnic. Na dzisiejszej konferencji prasowej burmistrz trochę narzekał, że nieszczęśliwie zbiegł się godzinowo pora pogrzebu (10.30) i otwarcia Orlika na os. Kolejarz. Ze zdjęć wynika, że był na otwarciu. Czy na cmentarz zdążył, nie wiem, nie widziałem go. Z osób znanych mi (poza pracownikami Spółdzielni Mieszkaniowej) zauważyłem starostę S.Skaję, dyrektora szpitala L.Bonnę, wielu projektantów i przedsiębiorców budowlanych. Nikogo z nowych władz SM. Na koniec uroczystości na cmentarzu parafialnym przemówił jego brat Grzegorz. Nie wiem co ja bym na jego miejscu powiedział, ale dużo chyba bym nie zmienił. Najmocniejsze było zakończenie - "Nie warto było", tak polemizował ze swym bratem twierdzącym, że warto bronić się przed zarzutami ludzi, którzy objęli władzę w SM. Dziś wrzuciłem relację z tej smutnej uroczystości na www.chojnice.com. Tam są też zdjęcia, które zrobiłem po pogrzebie oraz nekrolog, który zamówili pracownicy SM. Wisiał przed wejściem do biur SM w "blaszaku". Nie podpisali się na nim członkowie Rady Nadzorczej ani zarządu. Nie wpadli oni też na pomysł własnego nekrologu. Komentowanie tego jest poniżej jakiegokolwiek poziomu.

środa, 25 listopada 2009

O Jaruzelskim i nie tylko

W zasadzie powinienem już przedwczoraj o tym napisać, bo obie rzeczy, o których zamierzam wspomnieć, wtedy właśnie działy się. Najpierw dostałem "młotkiem" w głowę, gdy dowiedziałem się, że rano 23.11. zmarł nagle Krzysztof Sząszor. Do niedawna był wiceprezesem chojnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Do wiosny br., kiedy to nowa Rada Nadzorcza przejęła stery. Znałem go przelotnie głównie z kontaktów zawodowych w poprzednim miejscu mojej pracy zawodowej, a także z rzadkich wizyt w SM, jako spółdzielca. Miałem też z nim znajomość w czasach mojej edukacji w szkole podstawowej, gdyż byliśmy razem ministrantami w kapliczce szpitalnej u ks. Husarka. Miał tylko 46 lat, czyli był o 4 lata młodszy ode mnie...
Natomiast drugą rzeczą, o której warto napomknąć, był poniedziałkowy program w TVNie "Teraz my!". Gościem był Generał Wojciech Jaruzelski. Takiego zacietrzewienia i złośliwości u tych dziennikarzy, którzy są twórcami tego programu, dawno nie widziałem. Dziwię się Generałowi, że dał się namówić na udział w nim. Ich celem nr 1 było go poniżyć, zmusić do entego powiedzenia przepraszam. Dziwne, że mieli tylko trzy ofiary stanu wojennego w zanadrzu. Mogliby umieścić przecież drugie tyle. Żenada do sześcianu. Pytania były w stylu czy ma pan honor, dlaczego nie był pan w kościele podczas pogrzebu swej matki. Dziś podziwiałem celny komentarz telewidzki w "Szkle kontaktowym", który podobnie, jak ja, oceniła poczynania tych dziennikarzy. Panie Generale, udowodnił Pan swoją klasę.

sobota, 21 listopada 2009

Z sesji na przecięcie wstęgi

Chyba najciekawszym wydarzeniem medialnym ostatnich dni, w którym brałem udział, to zdecydowanie oddanie (w środę 18.11.) po remoncie ulicy Przemysłowej. Co prawda w ostatniej chwili okazało się, że czynna od ponad miesiąca sąsiednia ulica Zakładowa, także przy okazji ma być otwarta, ale i tak całość odbyła się opodal ronda przy skrzyżowaniu Przemysłowej z Tucholską. Jako videoreporter (między innymi...) chojnice.com , wpadłem na pomysł, aby pierwsza połowa filmiku (do obejrzenia na http://www.youtube.com/watch?v=_iDCOvV5zTE) przedstawiała przejażdżkę odremontowanym traktem, a reszta to skrót z przemówień i przecinania wstęgi. Kamerę trzymał redakcyjny kolega Marian, który "zabezpieczył" relację od strony fotograficznej. Pogoda na niej nie była zbyt sprzyjająca, wiał zimny i dość silny wiatr. Oprócz starosty i burmistrza, był jeszcze tylko wojewoda. Żadnego księdza nie było. Pomyśleć, że wcześniej w powiatowym szpitalu w Chojnicach zaksięgowanie na stan nowej karetki było niemożliwe bez jej poświęcenia.
Drugim takim zdarzeniem była kolejna sesja Rady Miejskiej. Miała miejsce w poniedziałek 16.11. Gdy ja byłem radnym miejskim (1994-2002 oraz 2004-06), to bardzo rzadko odbywały się one bez przerwy obiadowej. Teraźniejsze trwają 2- 3 godziny, mają minimalne ilości poprawek do projektów uchwał i coraz mniej zgłaszanych zapytań i wniosków. Oczywiście można stwierdzić, że radni swe wątpliwości rozwiewają na posiedzeniach komisji. Ale tam także nie ma praktycznie dyskusji i opiniowanie uchwał przechodzi hurtowo przez aklamację. Można dowody na to znaleźć na stronie www ratusza. Na dziś opozycja została zredukowana do 2 radnych, którzy jeszcze czasami przerywają senny nastrój sesji. Podejrzewam, że burmistrz Czerska dałby wiele za taki komfort, który ma chojnicki odpowiednik.

sobota, 14 listopada 2009

Wesele i urodziny

Niedawno skończyłem pracę nad DVD z własnego ślubu i wesela. Impreza była przed prawie 15 laty. Podczas niej pracowały dwie kamery na kasety VHS - szwagra Darka oraz siostry Ewy. Magnetowid pożyczyłem od Mamy, bo mój, który przyniosłem z piwnicy, nie dawał zbyt dobrego obrazu. Ale też się przydał, bo lepiej przewijał taśmy od tego drugiego. Magnetowid podłączyłem do karty telewizyjnej w kompie, i był obraz! Na pierwszy ogień wziąłem właśnie wesele. Mieliśmy tylko ślub cywilny, ale udzielił nam go burmistrz Chojnic Andrzej Gąsiorowski. Byłem wtedy radnym, jak i nasz świadek Jacek Studziński, więc nie było problemu z uzyskaniem jego zgody. Zapraszam do obejrzenia videoklipu (ma niecałe 7 minut), którego od wczoraj można obejrzeć pod adresem http://www.youtube.com/watch?v=--6-4UcIps8 . Całość DVD ma 97 minut filmu oraz ponad 8 minut pokazu slajdów (w tle dźwiękowym Anna Jantar "Moje jedyne marzenie" oraz "Złoty krążek" Top One). Powstały one po zeskanowaniu odbitek. Ich autorami byli goście, nowożeńcy i Mirek Myszka z "Gazety Pomorskiej". Mirek był tylko w ratuszu. Jedno z jego zdjęć (jak podpisuję się na akcie ślubu) ukazało się na stronie wydania chojnickiego GP.
Dziś natomiast byłem na 60 urodzinach. Trochę nietypowych, bo dotyczyły chojnickiego domu kultury. Najpierw Kazimierz Ostrowski odczytał referat historyczny. A potem wystąpiły różne zespoły związane z jubilatem. Od zespołów tanecznych, przez teatr do chóru. Po tych występach można było skosztować tortu urodzinowego oraz wypić lampkę szampana. Ode mnie proszę odebrać życzenia dwustu lat i przynajmniej solidnego remontu dotychczasowej siedziby.



środa, 11 listopada 2009

Mur, Mury i inne pomniki

Kolejne listopadowe święto za nami. Oczywiście mam na myśli Dzień Niepodległości. Nie raz oglądając amerykańskie filmy, w których pokazywano ich obchody tego dnia, który tam wypada 4 lipca, zazdrościłem tego rozmachu i pomysłowości. My nie dość, że tego dnia mamy jesień w całej pełni, to jeszcze bardzo rzadko nasza wyobraźnia sięga dalej, niż składanie wieńców i msza za ojczyznę. Nie inaczej było i teraz w Chojnicach. Najpierw kwiaty pod pomnikiem ofiar II wojny światowej, który z uporem godnym lepszej sprawy jest nazywany przez wiele osób i niektóre media pomnikiem Orła, bo jego figura wieńczy postument. Tak opisano go na portalu Chojnice24, a także podała pani, która obsługiwała mikrofon w tym miejscu. Jutro będzie dostępny na portalu Chojnice.com film, który "nakręciłem" i zmontowałem. Zwróćcie uwagę na 1.58 minutę klipu. Jutro zabiorę się za wysyłkę na youtube na moje konto teledysku, którego fragment jest także wewnątrz tej relacji. Mam na myśli piosenkę (pieśń?) "Mury" Jacka Kaczmarskiego, którą wykonano w czasie koncertu pieśni patriotycznych w Bazylice Mniejszej. Będzie w całości. Bardzo lubię ją słuchać. Jak mam zły nastrój, to wrzucam do kompa DVD z koncertem J.M.Jarrea w Stoczni Gdańskiej i wybieram ten utwór. Piękne i porywające wykonanie. Wracając do świąt, to w poniedziałek śledziłem w TVN24 i TVP Info relację z obchodów 20-lecia obalenia Muru Berlińskiego. Myślę, że podczas nich zostaliśmy właściwie docenieni. A Wałęsa przewracający za jednym zamachem kostkę domina (Niemcy zmałpowali to od nas, gdyż podobny efekt zastosowaliśmy w Gdańsku) i kamerzystę niemieckiej telewizji - to bezcenne. Przy okazji moje podziękowania dla kanału publicznej telewizji za zaproszenie do skomentowania tej rocznicy dwóch byłych prezydentów - Jaruzelskiego i Kwaśniewskiego. Miło słuchać inteligentnych osób, które nie opluwają ludzi o innych poglądach.
PS. "Mury" są na http://www.youtube.com/watch?v=Td2wm5ZknUs . Zapraszam!

niedziela, 1 listopada 2009

Cmentarne peregrynacje


Dziś, jak co roku, odwiedziłem z rodziną groby najbliższych. Nie mieszkamy daleko od obu cmentarzy, poza tym pogoda dopisała (piękne słońce, choć było chłodno), więc zrobiliśmy sobie spacer. Spotkaliśmy się z siostrami i ich rodzinami przy grobach taty, dziadka Tomasza oraz cioci Andzi. Są one na cmentarzu parafialnym. Zapaliliśmy znicze, pomodliliśmy się. Nie zostaliśmy na mszy św., która jednak została, mimo listu biskupa, odprawiona na cmentarzu. Stamtąd podeszliśmy do grobu Jadwigi Konigorskiej. Była to ciocia mojej mamy. Następnym miejscem na tym cmentarzu, które co roku odwiedzam, to grób księdza Husarka. W czasach mojej edukacji w szkole podstawowej byłem u niego ministrantem. Także tam zapaliliśmy znicz. Idąc do głównej bramy, rzuciłem jeszcze okiem na nagrobek pierwszego po odzyskaniu niepodległości w 1920 roku burmistrza Chojnic - Alojzego Sobierajczyka. Jest już dobrze utrzymany, ale otoczenie ma nieciekawe. Mam na myśli bałagan z różnych plastykowych pojemników na wodę, których niezły stos powstał w jego pobliżu. Idąc już z powrotem do domu, weszliśmy na cmentarz żołnierzy radzieckich, którzy polegli w lutym 1945 podczas wyzwalania Chojnic. Jest położony niedaleko parafialnego, także przy ul. Kościerskiej. Kiedy byłem uczniem pobliskiej szkoły podstawowej nr 5, to nie raz z klasą byłem tam, aby uporządkować jego teren. Także tam postawiliśmy znicz, zrobiliśmy kilka zdjęć. Dzień wcześniej, w sobotę, pojechałem do Zamartego. Zabrałem ze sobą doniczkę chryzantem oraz oczywiście znicze. Kwiaty zostawiłem na grobie mojej babci Marii Konigorskiej. Także odwiedziłem groby innych Konigorskich. A jutro wybieram się na cmentarz komunalny. Ostatnio byłem na nim w piątek na pogrzebie mamy mojego przyjaciela Stasia. Poznałem ją podczas naszej wspólnej pracy w TBS-ie, kiedy go odwiedzałem. Jeszcze jedno na koniec. Zapraszam na youtube, gdzie pod adresem http://www.youtube.com/watch?v=g61cdve1vQ4 można obejrzeć mój występ w teleturnieju "Jeden z dziesięciu" z czerwca 1996. Niedawno zgrałem go z kasety VHS i zmontowałem 10-minutowy skrót. Niestety, ale niedużo zwojowałem, gdyż jedynie wygrałem odcinek. Zdobyłem za mało punktów, aby walczyć w finale o samochód. A na zdjęciu z Radka pomocą zapalam znicz przy pomniku żołnierzy radzieckich.

wtorek, 27 października 2009

Jubileusz Mamy


Trochę przez ten miniony tydzień działo się. Najpierw warto wspomnieć o czwartku. Wtedy to wraz z kamerą i przedstawicielami wszystkich lokalnych mediów czekałem w pobliżu wejścia do chojnickiego aresztu na pojawienie się Mariusza Janika. Trzeba jemu oddać, że show potrafi zrobić niezłe. Nie mam zamiaru zajmować się oceną wyroku sądu w jego sprawie, ale widać wyraźnie, że okazję na promocję swej osoby wykorzystał w stopniu maksymalnym z telewizją włącznie. Tak przy okazji, ten facet z kamerą, którego plecy widać przez moment we wianuszku dziennikarzy skupionych wokół MJ (stał w tym momencie z tablicą przy samochodzie), to ja. Było to w pierwszej minucie migawki nakręconej przez ekipę TVN i widoczną tego dnia w faktach o 19. Ma on wyjść z budynku przy ul. Pietruszkowej w piątek. Ciekawe czym on wtedy zaskoczy. Oba videoklipy są na chojnice.com oraz na youtube.pl
W sobotę natomiast obchodziliśmy 80 urodziny naszej Mamy. Tak naprawdę są one zawsze 27 października, ale z przyczyn oczywistych bardziej odpowiadało zorganizowanie ich w sobotę 24.10. Nasz wybór padł na kręgielnię Mistral, a dokładniej na jej salę bankietową. Często odbywają się tam stypy (w pobliżu jest cmentarz komunalny), a ostatnio w czerwcu urządzona tam były 18-te urodziny mojej chrześniaczki Gosi. Oprócz rodziny moich sióstr i własnej rodzinki, Mama chciała, aby byli na niej kuzynka Renia i jej 2 córki z rodzinami. Wpadłem na pomysł, aby zabrać radio z odtwarzaczem CD oraz Mamy ulubione płyty. Bawiliśmy się świetnie, były też i tańce. Skorzystaliśmy też i z innych atrakcji tego miejsca. Radek tradycyjnie znalazł chętnego do ufundowania jemu rzutów kulą na torze. Namierzył obecność w kręgielni Edka Pietrzyka z żoną i ich znajomymi. Znał ich, bo byli oni naszymi sąsiadami do ubr. Siostrzenice pogrywały sobie w bilard, a ja sam stanąłem naprzeciw koalicji Przemka i Grażyny w grze w piłkarzyki. Wynik 14 - 1 dla mnie. Na koniec imprezy obejrzeliśmy na wielkim ekranie pojedynek Gołota - Adamek. Miałem wrażenie, że Gołota chodził "chodzonego", a Adamek tańczył rocka and rolla. Po tej walce należałoby zadedykować dla Andrew przebój Perfectu "Niepokonani". Jedna fraza z niego pasuje jak ulał: "Trzeba wiedzieć, kiedy ze sceny zejść". A na zdjęciu: siedzi po lewej stronie siostra (bliźniaczka Jadzi) Gabrysia, z drugiej strony Mamy pierworodna córka - Ewa. Obok mnie stoi Jadzia, siostra-bliźniaczka Gabrysi.


wtorek, 20 października 2009

Jadę do Charzy....

Taki tytuł dzisiejszego posta ma związek z moim tekstem, który dziś rano ukazał się na chojnice.com. Jest o tym, jak ma poradzić sobie z dotarciem z dworca PKP do największego letniska położonego nad jeziorem Charzykowskim, turysta mający kaprys skorzystać z usług MZK. Dałem po długim namyśle tytuł "Czym do Charzykowa?". Zastanawiałem się jeszcze nad wariantami "...do Charzyków" oraz "...do Charzykowych". Po czym rozpętała się całkiem gorąca dyskusja, z odsyłaniem mnie do szkoły włącznie, ale głównie o pisowni nazwy tej miejscowości. Były głosy, że dokuczają mi wkurzeni fani Gazety Pomorskiej, w której zauważyłem "papierza" oraz "inwemcję". Niestety, ale nie było głosów dotyczących sedna tekstu, nie licząc tych mitygujących najbardziej rozeźlonych. Trochę przykro. Chyba powinienem wziąć się za pisanie nie pierdół, jak wcześniej ochrzaniono mnie w takiej formie po tekście dotyczącym różnych moich spostrzeżeń poczynionych na Starym Rynku, a na przykład za pisanie relacji z zawodów sportowych albo o zapowiedzi nowego filmu. Też idzie w ten sposób zapełnić "łamy gazety"...

piątek, 16 października 2009

Szymon, jesteś super!

No i mamy wreszcie mundial z głowy. Trochę ciężko obserwowało się ostatni mecz z powodu śniegu i żółtej piłki, ale dzięki relacji na "Z czuba.pl" byłem na bieżąco. Muszę przyznać, że jego autorzy mają ostre pióro. Chyba też mi się udaje ostro pojechać w swych tekstach na chojnice.com. Ostatnio oberwało mi się od Ramzela za felieton "Nauka to potęgi klucz": "Ilość jadu, jaki sączy się z tekstu może zawstydzić niejednego redaktora brukowców...". Uważam, że autor tego komentarza mocno przesadził, choć nie brakuje w nim uszczypliwości. Zresztą oceńcie sami.
Nieźle też dokuczają sobie nasi wybrańcy, którzy zasiadają w ławach sejmowych. Czuję, że najbliższe 2 lata do kolejnych wyborów (a może znów będą przyspieszone?) upłyną nam na podziwianiu kolejnych afer. Wreszcie będą mogli popisać się nasi satyrycy, gdyż nie zabraknie im tematów. Dziś odtworzyłem sobie (nie mogłem na żywo oglądać) ostatnie show Szymona Majewskiego. Ma facet superpomysły. A parodia Chlebowskiego ociekającego fontanną potu warta bursztynowego słowika. Przy okazji zauważyłem u siebie dziwną rzecz. Jeszcze całkiem niedawno zmieniałem kanał w TV lub w radioodbiorniku, żeby nie widzieć i nie słyszeć polityka PiSu, a teraz robię to bezwiednie w przypadku PO. Co się ze mną dzieje?

niedziela, 11 października 2009

Witam na blogger.com!



Witam wszystkich w tym miejscu! Do tej pory prowadziłem bloga na mojej stronie. Jego adres to www.erdman.chojnice.pl/erdman/obserwator.htm. Po 10 latach postanowiłem go przenieść w to miejsce.Mam nadzieję, że dzięki temu zyskam nowych Czytelników.
Miniony weekend był bogaty w różnego rodzaju wrażenia. Zaczął się w piątek od wspólnego z synem Przemkiem wyjścia do Chojnickiego Domu Kultury. Tego dnia grana była tam sztuka chojniczanina Stefana Bieszka pt. "Szturm na Chojnice". Pierwszy raz była wystawiona w 1930. Drugi raz siłami chojnickiej młodzieży. Osnuta jest ona na historii miłosnej zawiązanej podczas zdobywania Chojnic pod koniec wojny 13-letniej w 1466. Byłem tam w zasadzie służbowo, gdyż przy pomocy mojej kamery przygotowywałem filmową relację.Usiedliśmy w rzędzie przy przejściu, aby swobodnie rozstawić statyw. Nagrałem całość,ale na http://www.youtube.com/watch?v=XjFLUnZTUxk jest tylko 10-minutowy skrót. Sala była pełna, a zauważyłem,że Przemek był bardzo zadowolony. Zmontowałem go następnego dnia, czyli w sobotę.Link do niego jest też ze strony głównej portalu internetowego www.chojnice.com, gdzie pracuję od jego początku, czyli od czerwca 2009.
W sobotę mogłem z żoną i teściami pojechać na grzybobranie, ale lenistwo i obawa przed zimnem wygrała. W zamian zabrałem się za domowe porządki, nastawiłem pranie.Nagle dostałem telefon od kuzynki Uli, że jej szwagier, a mąż kuzynki Haliny-Tadzik Przytarski nie żyje.Najprawdopodobniej zawał serca. Miał tylko 56 lat. Był bardzo sympatyczny i uczynny. Ostatnio wiele pomagał, po śmierci Taty, mojej Mamie w drobnych robotach wod-kan. Pracował w Miejskich Wodociągach. Niestety, ale nie był (wraz ze swoimi bliskimi) na zjeździe Konigorskich.Dlaczego,nie wiem do dziś.Wkrótce wróciła Grażyna z ...5 wiaderkami i 1 koszem! Okazało się, że teściowie mają już dość zebranych grzybów, i cały urobek z wyjazdu przypadł nam.Około 70% to spłachetki, 30% podgrzybki.Roboty z tym (głównie Grażyna,ale ja nie byłem kibicem,) mieliśmy do wieczora. Ja byłem zajęty czyszczeniem i krojeniem grzybów.Wieczorem z przyzwyczajenia przełączyłem na mecz Czechy-Polska. Nie miałem złudzeń, co do wyniku, ale miałem nadzieję, że przynajmniej Czesi pokażą ładną piłkę. Niestety, ale obie drużyny nie przejawiały woli walki. Trochę szybciej biegali Czesi i to wystarczyło na naszych. Ale muszę przyznać, że nie specjalnie już emocjonuję się meczami biało-czerwonych.Zupełnie inaczej mój młodszy syn Radek. Jak zobaczył, że grają nasi,to rzucił oglądanie kreskówek na drugim telewizorze. Zamówił u mamy wykonanie chorągiewki o barwach narodowych,odszukał trąbkę,długopisem na opuszkach palców napisał (po jednej literce na palcu) POLSKA RLZ (rulez)! No i trąbił nam, krzyczał Polska gola. Na zdjęciu to właśnie on. Skąd to u niego? U mnie nie mógł tego zobaczyć...
Dziś rano Grażyna ponownie w tym składzie wybrała się na poszukiwanie grzybów.Podobno ponownie zbiór był równie udany, ale przypadł jej siostrze Gabrysi.Na 11 umówiłem się na wywiad z jednym z pierwszych uczestników pchlego targu w Chojnicach Jankiem Danielewskim. Kiedyś był moim sąsiadem, toczyliśmy ostre boje szachowe. Dziś handluje książkami i podręcznikami. Jutro do przeczytania na chojnice.com. Wracając do auta przechodziłem obok nowej supertoalety na parkingu przy stadionie Chojniczanki. Tam wpadła mi w oko ciekawa karteczka przyklejona na drzwiach do niej. Jej autorem jest ktoś wkurzony przeciągającym się oddaniem do użytku.Zrobiłem 2 fotki i newsa na portal. Jest w dziale "To i owo" pt. "Niecierpliwość rośnie..." W artykule linki do innych tekstów o tej supertoalecie, która kosztowała jedyne 300 tys. zł.