wtorek, 14 czerwca 2011

Z wizytą w Parku 1000 - lecia

Korzystając z pięknej pogody, którą mieliśmy w niedzielę, wybrałem się z chłopakami na rowerowy rajd po mieście. Pierwszy etap wiódł z Rzepakowej na Stary Rynek. Radek i Przemek postanowili ubrać bluzy i długie spodnie, ja ograniczyłem się do bluzki i krótkich spodni. I dobrze wybrałem, gdyż chłopaki po dotarciu na Rynek zaraz zdjęli swe bluzy. Najpierw zjedliśmy lody z automatu. Po chwili oddechu zagraliśmy w tzw. cymbergaja w jednym z ogródków piwnych. Każdy zagrał po dwa mecze. Mnie udało się obydwa wygrać. Jeszcze tylko wspólne zdjęcie na drewnianej czarownicy obok Galerii Mietka Blocha i można ruszyć dalej. Następny cel, to Park 1000 - lecia. Nie jest on jeszcze gotowy, ale chciałem pokazać synom, jak wygląda po kolejnym etapie jego rewitalizacji. Jest po "melioracyjnym", przed "małą architekturą". Niestety, ale nie ma żadnych ławek, choćby tymczasowych. Na szczęście było sucho, dało się siedzieć na trawie. Zatrzymaliśmy się na mostku przy największym stawie (jeziorku?) Parku. Podobno są w nim ryby, ale ciężko było to potwierdzić z powodu widoczności na głębokość "aż" ok. 50 centymetrów! Dawno nie widziałem tak brudnej wody. Na szczęście była możliwość kontemplowania pięknej tęczy, która tworzyła się przy największej fontannie. Gdy byłem w wieku Radka i Przemka, pamiętam, że w tym miejscu pływały łabędzie. Na środku stawu miały swój domek. Może wtedy była czystsza woda? Osobiście bardziej odpowiadałyby mi takie piękne ptaki w tym miejscu, niż karpie czy karasie, ale chojniczanie mogą tylko pomarudzić. W ratuszu wiedzą lepiej, co jest potrzebne w Parku. Ostatnio wpadli na pomysł, jak zaoszczędzić parę groszy na modernizacji tego miejsca.Polskibus.com Idzie ostra kampania informacyjna, aby gremialnie głosować na Chojnice w konkursie organizowanym przez NIVEA. Wpadli w tej firmie na pomysł, aby na 100-lecie swego istnienia ufundować 100 placów zabaw. W zamian mają darmową reklamę w lokalnych mediach i stronach interenetowych urzędów miejskich. Cwanie to wymyślili. Gdybym wiedział wcześniej o takiej akcji, to spróbowałbym uruchomić samorząd osiedlowy  na Rzepakowej. Na naszym osiedlu na dziś nie ma takiego placu zabaw z prawdziwego zdarzenia. Z Parku pojechaliśmy Al.Brzozową w stronę ul. Spółdzielczej, by odwiedzić moją Mamę. Po naruszeniu jej zapasów słodyczy, ruszyliśmy w drogę powrotną do domu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz