czwartek, 18 sierpnia 2011

Prasowe operatywki u burmistrza

Operatywką określało się w czasach minionego ustroju narady w państwowych przedsiębiorstwach, kiedy to dyrektor np. PGR - u czy firmy budowlanej wysłuchiwał raportu od kierowników np. budów, dawał im wskazówki na następny tydzień, opieprzał tych, co nie wykonywali planu lub poleceń z poprzedniej narady. W tym kierunku, takie odnoszę wrażenie, zmierzają copiątkowe (z reguły) konferencje prasowe burmistrza. Gdy pracowałem na chojnice.com początkowo nie chodziłem na nie. Dawałem RO swój dyktafon, aby odsłuchać, co ciekawego dzieje się w ratuszu. Zauważyłem wówczas, że gospodarz z lubością w ich trakcie nagłaśniał wszelkie potknięcia dziennikarzy, ich nieścisłości czy pomyłki. Referował przy pełnej frekwencji dziennikarzy z lokalnych mediów swe polemiczne uwagi, informował o wysłaniu polemiki czy sprostowania. Przez 2 lata pracy w tamtym portalu "udało" mi się być tylko raz wymienionym. W czasie robót drogowo-modernizacyjnych dawnej "berlinki" błędnie podalem przyczynę chwilowego zamknięcia ul. Wicka Rogali przy skrzyzowaniu z ul. Gdańską. Nie firma BETPOL z robotami drogowymi, jak napisałem, a Miejskie Wodociągi pracujące na swej sieci spowodowały jej zamknięcie, tryumfalnie ogłosił na konferencji burmistrz. Gdy zacząłem regularnie zaglądać na konferencje byłem kilkukrotnie świadkiem, gdy "ścieżkę zdrowia" burmistrz urządzał b.dziennikarce "Dziennika Bałtyckiego". Wstyd przyznać, ale nie miałem odwagi stanąć w jej obronie. Przepraszam ją za to. W swej gazecie słynęła z ciętego pióra. Miała odwagę pisać o najtrudniejszych sprawach, włącznie z tematami kościelnymi. Przeniosła się zawodowo na teren powiatu człuchowskiego. Podobno uważa, że współpraca z tamtejszymi włodarzami jest zdecydowanie spokojniejsza i mniej stresująca. Może nie dzwonią do niej z krytycznymi uwagami do jej tekstów o 6 rano, jak zdarzało się gospodarzowi chojnickiego ratusza?
Czas przejść do własnych doświadczeń i obserwacji. Symptomy mało sympatycznego zachowania wobec osób krytykujących Jego zachowania miałem najpierw w czasach mojej działalności w Zarządzie Miasta w latach 1998 - 2002. Istniał wtedy tygodnik pn. Kurier Chojnicki. Bardzo bojowe pismo. Do dziś mam w swym archiwum wycinki z artykułami, które mogły doprowadzić do bólu głowy władze miasta. Po jednym z nich, gdy wszyscy członkowie ZM zajęli miejsca, ale jeszcze nie rozpoczęło się posiedzenie, burmistrz wykonał przy nas telefon do właściciela wydawnictwa z Tczewa, które drukowało Kurier. Była to ostra skarga na chojnickiego dziennikarza. Więcej szczegółów nie pamiętam. Również w tamtym okresie i mnie oberwało się za pisanie do ... Gazety Pomorskiej. Poszło o to, że śmiałem polemizować z burmistrzem na tych łamach w/s jego wypowiedzi dotyczącej zasad współpracy UM z Radiem Weekend. Do dziś mam kserokopię stosownej umowy tych instytucji z konkretną kwotą miesięcznego ryczałtu. Rzecz dotyczyła ogłoszeń i wywiadów tam umieszczanych. Tego samego dnia, co ukazała sie moja wypowiedź w GP, zostało zwołane nieformalne posiedzenie ZM z udziałem już byłego wiceburmistrza Jacka Kowalika, gdyż był już wtedy posłem. Był zmuszony przeze mnie do zawrócenia z drogi do Warszawy. Zostałem wówczas solidnie opieprzony za publiczne zwracanie uwagi burmistrzowi. Prostować jej nie musiałem, gdyż nie dało się mi zarzucić braku racji. Najświeższy przykład pochodzi sprzed tygodnia. Miałem do napisania jakiś pilny tekst na chojnice24 i uznałem, że wystarczy jak nasz portal na konferencji z 12.08. będzie reprezentowała koleżanka z redakcji. Dwie minuty przed 9.00 telefon od burmistrza. "Dzień dobry. Tu baza." Tak rozpoczęła się rozmowa. "Czy pan Jerzy będzie na konferencji? Nie, gdyż jest na niej koleżanka. - Odsłuchaj nagranie z konferencji, gdyż mam dla ciebie wiadomość. Jeśli zatęsknisz do obrazu, to jestem w ratuszu." Zrobiłem to. Pierwsze co wpadło mi w ucho, to drwiący komentarz jednego z sąsiadów po powyższej rozmowie - "Przestraszył się". Są to słowa Michała Drejera z Radia Weekend. Panie Michale, czy Pana pracodawca zawsze wysyła dwóch dziennikarzy na konferencję, czy z reguły tylko Pana? Czy sądzi Pan, że przewidziałem atak na mnie burmistrza za tekst o przetargu na komputery dla wykluczonych? Do tego momentu uważałem Pana za dziennikarza niezależnego od gospodarza konferencji w ratuszu, ale najwyraźniej czas zweryfikować tę opinię. Na koniec kilka słów do burmistrza. Raczył on tak do mnie zwrócić się na konferencji - "Wzywam Jerzego Erdmana do rzetelności dziennikarskiej." Nigdy jej nie porzuciłem ani na moment. Pana opinia o mnie, jej ton, sposób przeprowadzenia rozmowy telefonicznej oraz polemiki z tezami tekstu, świadczy o tym, że coraz trudniej panować Panu nad swymi emocjami. "Przykro" mi, że niechcący zepsułem Panu widowisko sądu nad wrednym dziennikarzem. Wiele wyżej od Pańskiej opinii cenię sobie zdanie o mnie Pana podwładnych i radnych. Ostatnio jeden z nich żalił mi się, że o pomyśle prywatyzacji ostatniego przedszkola dowiedział się od dziennikarza. Na sesji RM z 17.08. siedział jak trusia. 

6 komentarzy:

  1. Panie Jerzy, gratuluję! Tekst napisany jest wspaniale, a to co Pan pisze o burmistrzu to chyba esencja Jego osobowości. Coraz częściej zadaję sobie pytanie, dlaczego wcześniej ludzie nie reagowali? Dlaczego media współdziałały z Finsterem na jego warunkach? Kim jest ten człowiek, żeby tak traktować innych ludzi? I dlaczego ludzie na Niego głosują?

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie! Wybornie! Arseniusz odpowie za swe grzeszki. Ludzie przestają się bać. Ruch niezadowolonych rośnie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Niezła historia... ja bym to nazwał "sterowaniem ręcznym". Pozdrawiam WR

    OdpowiedzUsuń
  4. Ale jaja, tylko komu wierzyć? Każdy kij ma dwa końce.

    OdpowiedzUsuń
  5. Operatywki to może były jak Jurek pracował w chojnice.com. Określanie konferencji jako operatywek i jej uczestników jak sługusów burmistrza to duże przegięcie. Jerzy, przeczytaj sobie jeszcze raz na czym polegają operatywki i jak porównałeś to z konferencją. Zarzut o niestaranności dziennikarskiej jest jak najbardziej słuszny. W tekście zawsze strona, o której się pisze musi mieć możliwość odniesienia się do zarzutów

    OdpowiedzUsuń
  6. Jurek chyba sam dla siebie robił operatywki w poprzednim miejscu pracy, bo ja sama osobiście nic o tym nie wiem, a przed wyjazdem współpracowałam z portalem, w którym on debiutował.

    OdpowiedzUsuń