niedziela, 25 lipca 2010

Byliśmy na zlocie fanów ELO

Tydzień temu cały weekend spędziliśmy w Warszawie i Brwinowie. Podstawowy powód, to VII zlot fanów Electric Light Orchestra. Miał on miejsce w Brwinowie w dniach 16-17 lipiec. Jego siedzibą był Centralny Ośrodek Doradztwa Rolniczego. Organizował go Wiesiek Nastarowicz, mieszkaniec Brwinowa. Był on z żoną na dwóch ostatnich "chojnickich" zlotach - 2008 i 2009. Gdy po ubiegłorocznym obwieściłem, że nie będę ich więcej organizował, zgłosił chęć "pociągnięcia" ich u siebie. Na pierwszy z nich, który odbył się w połowie lutego 2010 i miał nr VI, nie przybyłem. Z powodu zimowego terminu od początku niespecjalnie entuzjastycznie podchodziłem do wyprawy na niego. Na dodatek ostatnia zima była obitująca w opady śniegu. Kolejny o nr VII zaplanowano na połowę lipca. Ten termin był o wiele lepszy, jeśli chodzi o rodzinną eskapadę. Grażyna ma pierwsze 3 tygodnie lipca urlop, dzieci wakacje, więc przy okazji można rodzinie pokazać atrakcje stolicy. Jak było w Wwie w czasie pozazlotowym, napiszę w następnym wpisie. 
     Przed dotarciem do Brwinowa na zlot, najpierw rozbiliśmy (pobyt tam był za darmo) namiot u jednego ze sponsorów, ośrodka jazdy konnej PATATAJ w Kaniach Helenowskich koło Otrębus. Naszym sąsiadem na polu był Andrzej Narajewski z żoną i córką. Przyjechali z Przemyśla. Po dotarciu do CDR (piątkowy wieczór), było tam już sporo fanów, którzy zamieszkali w hotelu ośrodka. Jako pierwszy nawiązał ze mną kontakt Artur Schlensak, który przyjechał z Niemiec. Zadzwonił do mnie, gdy ledwo dotarliśmy do Warszawy. W Brwinowie ze starej gwardii, oprócz wcześniej wymienionych, zauważyłem Martę z Bytomia (była z mamą), Jacka Hechłacza oraz siostry Magdę i Kasię. Były one po raz pierwszy w Chojnicach w 2009. Na pewno jako starych znajomych można także potraktować członków Sun Flower Orchestra. Pierwszego dnia mieli dać koncert w Brwinowie. Trochę trwało, nim rozpakowali się, ustawili sprzęt i zrobili próby. Gdy dali koncert dwa lata temu w Chojnicach, przyjechali w dwa auta osobowe. Cały sprzęt nagłośnieniowy i oświetleniowy był wtedy z Chojnickiego Domu Kultury. Teraz mieli koncert "pierwsza klasa", jeśli chodzi o stronę techniczną. Od strony muzycznej mogę tylko zarzucić, że zbyt mało było coverów ELO. Proporcje były mniej więcej 50/50. Reszta to utwory "w duchu ELO". Po koncercie było ognisko z kiełbaskami. Niestety, ale nie mogłem skosztować piwa. Czekała nas jeszcze droga powrotna do PATATAJA. Następnego dnia imprezy zlotowe zaczynały się ok.16, ale ze zwiedzania Warszawy udało nam się wrócić około 20. Własnie wtedy zaczynała się ELOdyskoteka przerywana czymś w rodzaju karaoke. Nie zdecydowałem się na udział w niej, gdyż wymyślono, że pod podkład muzyczny fani będą śpiewać czytając tekst z ... Worda. Na "moich" zlotach było to z VanBasco Playera, który podświetla właściwe słowo we właściwym momencie. Może w następnym zlocie wrócą organizatorzy do tego rozwiązania? Gdy zbliżała się północ, poprosiłem DJ-a, aby po 24.00 zadedykował mojemu pierworodnemu "We Are Champions" Queen, jako prezent urodzinowy od taty. W niedzielę 18 lipca ukończył 14 lat. Na dziś jest wyższy od swej mamy, a buty nosi o numer większy od moich. Po nim w kółku tańczyli pp.Nastarowicz, którzy dzień wcześniej mieli rocznicę ślubu. Następnego dnia ponownie przyjechaliśmy do CDR, aby się pożegnać i zrobić ostatnie fotki. Wszyscy, czyli żona, Radek, Przemek, Tomek (nasz gość z Litwy) oraz ja, wyjechaliśmy z Brwinowa zadowoleni. Nieobecni niech żałują. Fotoreportaż ze zlotu z 37 zdjęciami jest na Picasa tutaj dostępny. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz