piątek, 23 lipca 2010

Trzeci "syn"

Tytuł tej notki jest trochę mylący, gdyż nadal mam dwóch synów biologicznych. Przez półtora tygodnia, od 8 do 19 lipca, mieliśmy w naszej rodzinie gościa. Był nim Tomek z Litwy. Przyjechał do Polski wraz z około setką dzieci polskiego pochodzenia z litewskich domów dzieci. Odebraliśmy go z Nowej Karczmy k.Kościerzyny, gdzie w szkole trwają kolonie tych dzieci, które nie mają opiekunów na czas wakacji. Pojechałem tam z Przemkiem i Radkiem na godzinę 14, gdyż o tej porze jedzą one obiad w miejscowej restauracji. Po niej podjechaliśmy do szkoły, gdzie po podpisaniu stosownych papierów i zapakowaniu sporej walizki, pojechaliśmy już w czwórkę do Chojnic. Zamieszkał w tym samym pokoju, co synowie. Tomek ma 13 lat, gdyż zadeklarowaliśmy "wypożyczenie" chłopaka w wieku Przemka. Przez cały okres pobytu u nas nie mieliśmy z nim żadnych problemów wychowawczych. Akurat przez cały ten czas była piękna słoneczna, momentami wręcz upalna, pogoda. Jeździliśmy wszędzie razem. Byliśmy w Charzy..., Swornegaciach, Bytowie, Warszawie i Brwinowie. O pobycie w tych dwóch ostatnich miastach warto napisać osobno. W jeziorze Charzykowskim woda była ciepła, ale wyraźnie mniej przejrzysta, niż w Karsińskim w Sworach. W tej drugiej miejscowości byłem w zasadzie półprywatnie, półsłużbowo. W czasie, gdy dzieciaki plażowały nad jeziorem, wybrałem się na Psią Górę, aby obejrzeć teren zakupiony przez Kusznierewicza. Byłem właśnie w czasie pisania kolejnego tekstu o tym miejscu i potrzebowałem do niego trochę zdjęć. Efekt do obejrzenia tutaj, z tekstem najlepiej zapoznać się w tym miejscu. Pierwszy większy wspólny wyjazd miał miejsce w niedzielę 11.07. Pojechaliśmy wtedy do Bytowa. Najważniejszym punktem programu był koncert zespołu Raz Dwa Trzy, który był gwiazdą ostatniego dnia święta miasta. Wcześniej obejrzeliśmy Muzeum Zachodniokaszubskie w zamku, most kolejowy nad rzeczką, po którym nigdy nie przejechał żaden pociąg, zwiedziliśmy urocze centrum tego powiatowego miasta. Na kolację "zlądowaliśmy" u mojej kuzynki Krysi. Mieszka ona ze swą rodziną opodal OSiRu, gdzie odbywał się festyn z okazji Dni Bytowa. Koncert zaczynał się w okolicach 22, więc miałem nadzieję, że zdążę obejrzeć finał mundialu w RPA pomiędzy Hiszpanią i Holandią. Niestety, ale gdy najwyraźniej zanosiło się na dogrywkę, zdecydowałem się przemieścić na koncert. Był bardzo udany, poza tym pogoda dopisała. Po jego zakończeniu przez chyba 15 minut trwał bardzo efektowny pokaz sztucznych ogni. Gdy wracaliśmy do domu kuzynki, to szliśmy jakby w potężnej mgle, tyle zużyto rac i innych środków pirotechnicznych. Trochę to wszystko przeciągnęło się, przez co z Bytowa wyjechaliśmy punktualnie o 1 w nocy. Ale było warto. Przy okazji zebrałem materiał do artykułu na chojnice.com, w którym porównałem chojnickie muzeum, z tym w Bytowie. Przy artykule galeria ze zdjęciami z obu muzeów. Foto przy dzisiejszym wpisie z koncertu w Bytowie.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz