poniedziałek, 5 lipca 2010

I po wyborach prezydenckich

     Znane są już wyniki wyborów prezydenckich w Chojnicach i Polsce. Nie obniżyliśmy naszą rodziną frekwencji, ale i tak wynikiem 57% nie ma czym się chwalić. Akurat średnia krajowa. Za to wyraźnie powyżej jej był wskaźnik poparcia dla Komorowskiego, gdyż u nas głosowała za nim ponad 65%. Zapewne sporo przyczynił się do tego wyniku przyjazd kandydata PO do Chojnic w miniony czwartek. Chyba po raz pierwszy z takim rozmachem zorganizowana była wizyta w Chojnicach kandydata w wyborach prezydenckich. Kwaśniewski nie zawitał do nas, Krzaklewski wolał zaszczycić Brusy. Za to dwa razy był Janusz Korwin Mikke. Nie był planowany wiec z estradą czy podium. Miał mieć formę spaceru po starówce i Rynku, podczas którego miały być rozmowy z mieszkańcami. Efekt był taki, że prawie go zadeptano, aby dostać jego autograf czy zrobić zdjęcie. Wcześniej stały element dekoracji prawie każdej większej uroczystości, czyli dorośli i nieletni członkowie Bractwa Rycerskiego, bardzo hucznie (czyli przy wystrzałach z hakownic) powitali gościa z Warszawy. Także głośno, bo z pomocą gwizdków, witali Komorowskiego działacze PiS-u. Mieli ze sobą także gustowne transparenty o Smoleńsku i kumplach BK o imieniach Miro, Zbychu itd. Było co oglądać i słuchać. Co do kandydata PO, to raczej tylko słuchać, bo na własne oczy zobaczyłem go dopiero w domu. Było to przy przeglądaniu zdjęć robionych na "czuja" aparatem znad głowy i stojąc na czubkach palców. Na Rynku może zobaczyłbym go, gdybym wspiął się na brzeg fontanny. Fotki z pobytu Komorowskiego w Chojnicach są tutaj.
     Weekend rozpocząłem od wypadu do miejscowości Charzykowy. Piękna pogoda, słoneczko świeciło. Woda ciepła, ale prawie kompletnie nieprzejrzysta. Wybraliśmy się całą rodzinką. Planowałem trochę odpocząć, poczytać zaległą prasę, ale nie było możliwości spokojnego odpoczynku. Prawie cały czas nadawał na pełen regulator spiker na pobliskim turnieju piłki nożnej na plaży. Na 19 przenieśliśmy się do amfiteatru, aby obejrzeć koncert Czarno - Czarnych. Pełna widownia. W niedzielę 4 lipca byłyby 83 urodziny Taty. Umówiliśmy, że spotykamy się o 16 na kawie u Jadzi, a potem jedziemy na 18 na mszę do kościołaWiśniowej. Wracając do domu spełniliśmy obywatelski obowiązek. Aby obejrzeć jego skutki, poszedłem spać o 1.40! Ale było warto. Zasnąłem już w miarę spokojnie. A na zdjęciu Przemek wrzuca moją kartkę, Grażyna swoją.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz