niedziela, 2 października 2011

Jak było w Emsdetten?

Odpowiedź jest łatwa - dobrze! Gdybym jeszcze lepiej rozumiał język niemiecki, byłoby już całkiem sehr gut! Pierwszą porcję swych przemyśleń stamtąd już przelałem na internetowy "papier" na łamach chojnice24. W felietonie "Moim zdaniem. Emsdetten od środka" skupiłem się na zagadnieniach komunalnych. Zostało mi to z czasów, gdy jako radny kierowałem bądź "członkowałem" w Komisji Gospodarki Komunalnej. Skrzętnie wynotowałem różne rozwiązania, które są w Emsdetten i Niemczech, a da się moim zdaniem przenieść je do Chojnic. Znalazł się pod nim i taki komentarz: "Panie Erdman mało Pan wiesz o naszych zachodnich sąsiadach ten artykuł nie oddaje stanu rzeczywistego po prostu chyba widział Pan to co chciał a wiele rozwiązań nie da się przenieść do nas ze względu na totalnie inna mentalność i tyle aaaaaaa i jeszcze jedno porównywanie stanu tam i tu nie ma kompletnie sensu." Panie olo, nie byłem w Niemczech pierwszy raz. Zdarzało mi się bywać i w NRD, i w RFN. W obydwu częściach kiedyś podzielonych Niemiec żyją moi krewni - rodzeństwo mojej Mamy, kuzyni i kuzynki. Nie są oni Polakami, którzy wyjechali z Polski do Niemiec. Pomorze, gdzie się urodziłem i żyję, to był ich Heimat, czyli Ojczyzna. Zawsze, gdy odwiedzałem ich, podziwiałem organizację pracy, codziennego życia, dbałości o ekologię. Dziwiłem się, że mogą oni wiele rzeczy mieć szybciej i łatwiej. Wkurzało mnie, gdy czytałem, że w zachodniej części Niemiec synonimem bałaganu jest określenie "Polnische Wirtschaft", czyli polska gospodarka. Sądzę, że po PRL trochę, ale nie do końca, zdezaktualizowało się.
Sporo miejsca poświęciłem w tym felietonie na ch24 ruchowi ulicznemu i progom zwalniającym. Porównałem jak tam one funkcjonują, jak są zbudowane. Niemcy wolą wstawić zwężenia w postaci kwietnika, drzewka na środku ulicy, wysuniętego chodnika. Czy tego nie da się przenieść do nas, bo mamy inną mentalność??? Być może tak, skoro u nas jest możliwe wybudowanie za podatki WSZYSTKICH chojniczan porządnej ulicy, czyli Alei Matki Boskiej Fatimskiej, po czym ratusz daje zgodę na postawienie na jej środku barykady, aby samochody mieszkańców z innych ulic nie zakłócali błogiego spokoju tym mieszkańcom! Z tego samego źródła wybudowano niedawno asfaltową ulicę łączącą, ale nie do końca, ul. Leśną z ul. Wróblewskiego. Jak jedzie się Leśną w stronę szpitala, to należałoby skręcić w pierwszą w prawo za skrzyżowaniem z Bytowską. W jej połowie UM postawił barykadę z miejscem na zawrócenie pojazdu. Dyr. Marczewski tłumaczył, że jest to w celu uczynienia tego osiedla bardziej kameralnym i cichym. Ręce i nogi opadają. Ci, co mieszkają przy tej ulicy i mają ochotę np. udać się do fryzjera w pobliżu kościoła na Wiśniowej, muszą wjechać na Bytowską lub przez szpital na Wiśniową, albo drałować pieszo. Innej możliwości nie ma. Dziwne, że jak nasi rodacy wyjadą za Odrę, by zarobić trochę euro, to niemiecki ordnung im bardzo odpowiada. Wtedy nie mają też nic przeciw np. zamkniętym w każdą niedzielę marketom, jak np. Kaufland. Fotka ilustrująca niniejszy wpis powstała właśnie tydzień temu w niedzielę. Są to zamknięte drzwi do Kauflandu w centrum Emsdetten. Montag, to poniedziałek, Samstag - to sobota.

1 komentarz:

  1. Podzielam Pańskie spostrzeżenia.Jednak w Polsce nie tyle musi się zmienić mentalność społeczeństwa, co ciasnota myślenia urzędników i dostosowywanie wszystkiego i wszystkich pod konkretne osoby.

    OdpowiedzUsuń