wtorek, 28 lutego 2012

Czy jestem manipulowany?

Po ostatnim wpisie oskarżenie, że jestem manipulowany, zalicza się do łagodniejszych. Zastanawiam się, jak udowodnić, że to i inne określenia, nie polegają na prawdzie. Może zamontować kamerę w redakcji? Ale piszę także czasem w domu. Na takie urządzenie może nie zgodzić się rodzina. Myślę, że najlepszym sposobem będzie zaproszenie do skonfrontowania podejrzeń z rzeczywistością poprzez lekturę mojej wcześniej twórczości dziennikarsko - blogerskiej. Tę pierwszą rozpocząłem w 1991 warsztatami dziennikarskimi w nieistniejącej obecnie gazecie pn. Trybuna. Potem udało mi się namówić p.Marię Eichler, aby zaczęła drukować moje teksty w (znowu należy dopisać - nieistniejącej...) Gazecie Chojnickiej. Można je odnaleźć w zszywkach przechowywanych w Czytelni, można na mojej stronie internetowej. Prowadzę ją od 1999 roku bez przerwy. "Obawiam" się, że w chojnickim internecie nie uda się Wam znaleźć strony o podobnym lub dłuższym żywocie. Od początku jest na stronie blog, który początkowo nosił nazwę "Raport radnego". Gdy w 2002 "sromotnie" przegrałem wybory na radnego (pierwsze poza "podium" miejsce w okręgu), od 2003 roku przechrzciłem bloga na "Obserwatora". Gdy w 2004 zostałem po raz trzeci radnym, gdyż zastąpiłem osobę, która utraciła mandat z powodu prowadzenia działalności gospodarczej na mieniu miasta, nie zmieniłem nazwy. W drugiej połowie 2009 roku doszedłem do wniosku, że należy iść z duchem czasu i przeniosłem się na blogspot.com, czyli tutaj. W tym samym roku podkusiło mnie, aby spróbować zarabiać na życie pisząc w tygodniku Życie Chojnic. I po raz trzeci muszę dodać, że już nie istnieje. Wkrótce jego ekipa zaczęła tworzyć portal internetowy www.chojnice.com. Co na nim napisałem, da się odnaleźć na portalu, ale i na mojej stronie internetowej o Chojnicach. Wystarczy kliknąć w konkretny rok. Jeszcze nie wszystkie linki są aktywne, ale lata 2009 - 2011 nie są puste. Teksty od lipca 2011 wiodą do portalu chojnice24.pl, gdyż od tego momentu właśnie tam udzielam się dziennikarsko. Baaardzo nieskromnie uważam, że po lekturze tych materiałów, da się dojść do wniosku, że nie zmieniłem nigdy poglądów politycznych, czy podejścia do działań Pana Burmistrza. Niezależnie od miejsca pracy czy bycia radnym i przewodniczącym Komisji Komunalnej za rządów burmistrza Gąsiorowskiego, członkiem Zarządu Miasta w latach 98 - 2002 czy szeregowym radnym w latach 2004 - 2006. Nigdy nie miałem pretensji do werdyktu wyborców. Zresztą jestem w doborowym towarzystwie takich osób, jak Sławek Rząska, Andrzej Dolny, Marcin Wenta czy Jacek Studziński. Najbardziej zaciekawiło i rozbawiło mnie twierdzenie, że nigdy nie ukrywałem swej niechęci do Solidarności, "aby kilkanaście lat później zmienić radykalnie swój światopogląd próbując włożyć palec w dupę legendzie chojnickiej opozycji. Tamten nie w ciemię bity na szczęście nie dal się podejść i z tego co wiem nie pała sympatią do niego." Na podstawie jakich faktów takie tezy? Może dlatego, że byłem po 1984 szeregowym członkiem PZPR, jak wielu późniejszych działaczy władzy po 1989? Czy może to, że po 1994 zaangażowałem się w tworzenie SLD w Chojnicach? 
Foto pochodzi z 1991 roku z warsztatów dziennikarskich. Siedzę obok Marka Kotańskiego. Właśnie kończy się spotkanie z dziennikarzami PAP-u i Agencji Nowosti. Za chwilę rozpocznie się właśnie z Markiem...

1 komentarz:

  1. Masz ludzi za durniów? kamerę zamontować i przed nią będziesz wysłuchiwał dyrektyw? Tu także nie o rodzinę chodzi i dobrze wiesz o tym, bo kamera to tylko pretekst, za dużo się też tłumaczysz, a jak powiadają, tłumaczy się winny. Każde towarzystwo możesz nazywać doborowym, które akurat jest dla ciebie takie, a dla innych nie, co do reszty nie będę komentował, aby ciebie nie ośmieszyć i to w dodatku na Twoim blogu.

    OdpowiedzUsuń