sobota, 4 lutego 2012

Lamczyk woli Godsona, niż Biedronia

Internet przedACTowy jest bardzo fajnym narzędziem. Można na nim znaleźć różne ciekawostki. Niedawno fejsbukowy znajomy wrzucił linka z wywiadem z kartusko-chojnickim POsłem Stanisławem Lamczykiem. Wiedzie do internetowego wydania Gazety Kartuskiej. Dzieli się w nim poseł wrażeniami z pierwszych miesięcy pracy w Sejmie. Mojemu znajomemu najbardziej spodobał się fragment na temat lokalizacji jego miejsca siedzącego w sali Sejmu. Niezłe zawirowania miał z nim poseł Lamczyk. Poniżej najciekawszy fragment.

– Najważniejsze tematy mamy za sobą, to teraz może poplotkujmy troszkę. Zauważyłam na ekranie, że w ławie sejmowej ma Pan Poseł doborowe i powiedziałabym, dość egzotyczne, jak na polskie realia towarzystwo...?
– Ma pani na myśli Johna Godsona? To prawda, ze względu na kolor skóry dość odstaje od pozostałych posłów, ale nie jest już osamotniony, ponieważ w tej kadencji mamy dwóch czarnoskórych posłów. Drugi to Killion Munyama, który uzyskał mandat poselski, startując w okręgu obejmującym powiaty północnej i zachodniej Wielkopolski. Jest nauczycielem akademickim. Zarówno John, jak i Killion startowali z PO.
– Sam Pan wybrał miejsce obok posła Godsona, czy takie wam po prostu przydzielono?
– Z tym wyborem miejsc wiąże się cała zabawna historia. Już tak jest, że po zakończeniu kadencji nie odkręcam swojej tabliczki. Tym razem przysłali mi ją, ładnie zapakowaną, do domu. Z tą różnicą, że była to stara tabliczka, z piątej, a nie szóstej kadencji. Myślę sobie, ok., może to nawet dobra wróżba? Tak też się stało. Jednak wchodząc na salę sejmową, szukam swojego miejsca, a tu nic, nie ma. Pytam, a tu mnie kierują na moje stare miejsce. Patrzę obok, a tu John Godson. Poczułem się przyznam trochę nieswojo, bo dotąd bliżej go nie znałem, bardziej ze słyszenia, niż osobistych kontaktów. Nie wiedziałem o czym będziemy w przerwach rozmawiać, czy się dogadamy itp. W każdym razie okazało się, że to miejsca tymczasowe i można je zmienić. Przewodniczący Klubu PO zaproponował, żebym usiadł z przodu, koło Julii Pitery i tak też zrobiłem. Całkiem dobrze się tam siedziało, aż tu nagle się oglądam, a za mną jeszcze bardziej „egzotyczne” towarzystwo, niż wcześniej. Za plecami usiedli mi pani Grodzka, pierwsza transseksualna posłanka i pan poseł Biedroń, oficjalnie przyznający się do swojej homoseksualności. Takie towarzystwo tym bardziej mi nie odpowiadało, bo tu już w ogóle byłoby trudno o wspólne tematy...
– I co Pan zrobił, postanowił nie oglądać się za siebie i nie wtrącać do rozmów?
 – Nie, w te pędy wróciłem na poprzednie miejsce, do czarnoskórego Johna. To była bardzo dobra decyzja, bo moje obawy okazały się całkowicie bezpodstawne. John jest jednym z najsympatyczniejszych ludzi, jakich znam. Jest nie tylko inteligentnym, ale też bardzo zabawnym rozmówcą. Jest przy tym bardzo religijny, przeżywa też to, co dzieje się z katolikami w jego rodzinnej Nigerii. Ma żonę Polkę i czworo dzieci, z których jest bardzo dumny. Chwali się nimi i co rusz mówi: „Stanislaw, zobacz, mam nowe zdjęcie moich maluchów”. Mówi dobrze, choć nie idealnie po polsku. Jak się z niego śmieję, to każe mi przejść na angielski, a wtedy jest dokładnie odwrotnie, to on śmieje się z moich niedociągnięć w tym języku. Dla własnego bezpieczeństwa więc wolę jego polszczyzny nie komentować. John bardzo jest ciekaw Kaszub, bo wiele o naszym regionie słyszał. Mam więc nadzieję, że u nas zawita."
Ja też liczę na ciekawą rozmowę z Johnem Godsonem, choć nie będę uciekał przed Robertem Biedroniem i Anną Grodzką. 

2 komentarze:

  1. bo ty bys wolal po rosyjsku?

    OdpowiedzUsuń
  2. Lamczyk to jest człowiek niestety, od Godsona zapewne, mniej inteligentny. We wszelkich wywiadach na żywo widać, że ma problem sklecić dwa składne i logiczne zdania. Takie to peło i ci doktorzy...

    OdpowiedzUsuń