wtorek, 16 listopada 2010

Kandydaci o Dziejach Chojnic

Chodzi o tych, co mają zamiar zostać burmistrzem Chojnic, by uściślić tytuł wpisu. Nie będę ukrywał, że maczałem palce w powstaniu jednego z pytań portalu chojnice.com do wczorajszej debaty pomiędzy kandydatami, które dotyczyło "Dziejów Chojnic". Poznałem opinię dwóch z nich - Arseniusza Finstera i Andrzeja Dolnego. Swoją przedstawiłem na chojnice.com, a także dziś w Gazecie Pomorskiej. Gdzieś 2/3 zmieściło się w wersji papierowej, całość dotępna tutaj na stronie internetowej tego dziennika. Wynotowałem sobie najważniejsze zdania obydwu uczestników. 
A.Dolny: "Nie mam najnowszego wydania "Dziejów Chojnic", nie mogę więc porównywać z poprzednim wydaniem. Natomiast doszła do mnie jedna opinia. Skontaktowałem się z kolegą z Arcana Historii i okazało się, że jest w nich zapisane, że publikacje AH są finansowane z budżetu miejskiego. Kolega uznał, że to jest złe potraktowanie, oni nie korzystali z budżetu. Uważam, że do starszego wydania należało dołączyć suplement, a nie drukować nowej książki, która ma 85% treści z poprzedniego wydania."
A.Finster: "Jest to bardzo dobra publikacja. Jeżeli chodzi o AH, to być może chodziło autorowi o to, że członkowie AH publikowali swoje artykuły też w periodykach, które dofinansowane były z grantów UM, np. Zeszyty Chojnickie lub inne publikacje. (...) Oczywiście dyskusja dotyczy czasów współczesnych, bo każdy być może chciałby tę część historii napisać po swojemu. Ale jeśli nie zgadzamy się z autorem, z jego intepretacją, czy mówimy, że czegoś nie ujął, a powinien, to istnieją w Chojnicach możliwości bezpośredniego publikowania. Każdy obywatel naszego miasta może zamieścić swój artykuł w Zeszytach Chojnickich. Jest internet, są inne możliwości, aby wypowiadać swe poglądy, debatować na ten temat. (...) Ta publikacja ma być dla nas, dla naszych dzieci, dla młodzieży. Książką, do której będą sięgać."
Myślę, że najlepszą moją odpowiedzią będą zdania, których burmistrz nie mógł znać wczoraj, gdyż ukazały się w dzisiejszej Gazecie Pomorskiej. Jest to zakończenie listu: "Jeśli ktoś z Czytelników myśli, że piszę powyższy tekst jedynie po to, aby na siłę "włamać" się do tak zacnego grona zasłużonych chojniczan, którzy znaleźli się w "Dziejach Chojnic", zapewniam, że są w błędzie. Zresztą mieliby problem ze znalezieniem mnie w II wydaniu, gdyż nie ma już w nim indeksu nazwisk. Zdematerializował się pomiędzy I, a II wydaniem. Przypomnę, że kosztowały one budżet miasta łącznie około 100 tys. zł. Powinno wystarczyć na realizację nie tylko moich uwag. Nie chciałbym, aby moje dzieci wiedzę o działalności społecznej ojca czerpały wyłącznie z wycinków prasowych, który trochę nazbierało mi się. Wiele ich pochodzi z "Gazety Pomorskiej", z okresu, kiedy jej redaktorem naczelnym był Kazimierz Ostrowski." I to byłoby NA RAZIE tyle.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz