poniedziałek, 8 listopada 2010

Czy wolno krytykować redaktora "Dziejów Chojnic"?

Na tak postawione pytanie odpowiedź w zasadzie powinna być jednoznaczna - można. Trzeba jednak spełnić parę warunków. Nie należy przypominać podczas krytyki o przynależności do wiadomej partii, ani jaką funkcję w niej pełnił. Nie wskazane jest też cytowanie, co w tamtym czasie pisał. Wszystkie te grzechy popełniłem pisząc tekst o II wydaniu Dziejów Chojnic, który "wydrukował" w czwartek wieczorem portal chojnice.com. Przygotowywałem się do niego od poprzedniego piątku, kiedy to na konferencji prasowej u burmistrza przedstawiciele każdej chojnickiej redakcji, w tym i mojej, otrzymali w prezencie po jednym egzemplarzu. Po pobieżnym przeglądnięciu rozdziału dotyczącego czasów po 1945, doszedłem do wniosku, że do analizy porównawczej przydałby się tom I wydania. Przeczytałem tę część w obu wydaniach, notując zachodzące różnice. Swe spostrzeżenia zawarłem właśnie w tekście na portalu. W tym miejscu chciałbym wyraźnie zastrzec, że pisałem go przede wszystkim jako były radny, były kierownik biura parlamentarnego SLD, były członek SdRP i Unii Pracy, jeden z założycieli chojnickiego SLD (nie partii, a sojuszu wyborczego). Dlatego podpisałem go Jerzy Erdman, a nie (je) dziennikarz. Poprosiłem też o umieszczenie dopisku od redakcji pod artykułem. Wszystkie fakty i cytaty podane w nim są prawdziwe. Pośrednio potwierdził to na sesji RM z 5.11. p.Kazimierz Ostrowski, stwierdzając, że uwagi umieszczone w internecie są "kąśliwe". Niedawno usłyszałem od zdaje się już byłego kolegi, że to, co zrobiłem pisząc o p.KO, jest niegodne dziennikarza, nie dochowałem też obiektywizmu. Nie poparł jednak tych tez żadnymi przykładami. No cóż, wolę zapamiętać Twoje słowa z czasów mojej kadencji w Radzie Miejskiej 1994 - 98, kiedy stwierdziłeś, że jestem niebezpiecznie odważny. Miałem wrażenie, że to był komplement. "Niestety", ale zostało mi to do dziś. 
     Tak przy okazji. Pomijając moją osobę, która dwa razy otrzymała "czerwoną kartkę" od wyborców w 2002 i 2006, i dlatego dałem sobie spokój z ponownym kandydowaniem, ciekawe dlaczego osoby niepokorne wcale nie chcą kandydować do Rady Miejskiej Chojnic. Mam nadzieję, że Jacek Studziński nie obrazi się na mnie za ujawnienie tego, ale pytany przeze mnie, czy chce kandydować do RM, odpowiedział, że w życiu. Jeśli zdecyduje się, to jedynie do Rady Powiatu. Pani Marzena Osowicka - kiedyś członek Komisji Śledczej w SP-8, bohaterka tekstu w Polityce, nie raz ostro krytykowała w mediach burmistrza AF, również woli być poza RM. Radek Sawicki oraz Marcin Wałdoch także są widoczni w najróżniejszych działaniach społecznych. Nie kandydują jednak. Spójrzcie na listy PO do Rady Powiatu. Otwiera ją w mieście aktualny wiceburmistrz Jan Zieliński. Nie napiszę o moich podejrzeniach, co jest tego przyczyną, bo nie narzekam na niedostatek kłopotów.
    Wracając do "Dziejów Chojnic", nie było to moja pierwsza polemika z p.KO. W lutym 2004 napisałem list do "Czasu Chojnic" (jest na mojej stronie), w którym zawarłem swoje uwagi. Bez echa. Napisał także do tego tygodnika Ludwik Gólski, gdzie umieścił swoje uwagi do I wyd. DzCh (część I - część II). Dostaliśmy od p.KO odpowiedź miesiąc później w ... Gazecie Pomorskiej. Podejrzewam, że gdybym skopiował zastosowany styl przez autora tego tekstu, to taczka dla mnie byłaby pewna, gdybym pojawił się w ratuszu. Oto link do niej. Cztery lata wcześniej, czyli w 2000 roku, na chojnickiej kolumnie Gazety Pomorskiej przeczytałem, że "Euro-Eco-Meeting" z 1997 roku odbyty w naszym regionie (wtedy to powstał amfiteatr w Charzy...) wg. p.KO był "imprezą propagandową i SLD - owską". Na szczęście mam z tamtych (i nie tylko ...) czasów wycinki,  z których wynika, że GP miała nad tą imprezą...patronat! Wtedy to sprostowanie mojego autorstwa, koledze - niestety byłemu - spodobało się.
    Na koniec kilka zdań do moich komentatorów piszących pod wrażym tekstem na portalu. Jest świętą prawdą, że w wieku 4 lat czytałem Gazetę Pomorską. Pomagała mi w nauce starsza o 3 lata siostra, która właśnie uczęszczała do I klasy. Mój nieżyjący Tata prenumerował GP od zawsze. Kupował też regularnie śp.Gazetę Chojnicką, w której zadebiutowałem w roku 1991 relacją ze spotkania z ... Jerzym Urbanem. Dziwne, ale Tata, o ile mi wiadomo, to nigdy nie głosował na SLD czy Kwacha, mimo, że czytał GP od deski do deski. Jakoś nie zaraził się. Druga rzecz, to wypowiedź Pawła Wajlonisa. Zgadzam się, że wstęp do tekstu  (listu?) średnio udał mi się. Panie Pawle, ale przesadza Pan z przymiotnikami. Wytykanie "literówek" jest oczywiście drobiazgiem w całym tekście, ale zaraz "niegodne"? Ja strawiam "najazdy" na moją składnię czy szyk, a Pan woli z armaty do mnie? Panu napiszę dlaczego napisałem ten "koszmarek". Bardzo zabolało mnie, że p.KO puścił mimo uszu moje prośby o podanie w II wydaniu pełnych składów kadencji RM z lat 1994 - 2002. Proszę zajrzeć na moją stronę, obejrzeć dział Archiwum. Zapewniam Pana, że nie jest moim jedynym osiągnięciem (a tak wynika z książek o Chojnicach napisanych przez p.KO) wygranie wyborów w 1994 z najniższym wynikiem w Chojnicach. Proszę spytać się swojego Ojca, czy się przechwalam. Całkowicie serio życzę Panu zwycięstwa w nadchodzących wyborach do RM. Zapraszam także na Picasa, gdzie umieściłem trochę ciekawostek z lat minionych.

3 komentarze:

  1. Zaczynam na poważnie myśleć o powołaniu zespołu ds. arcan "Dziejów Chojnic". To całe opracowanie, szczególnie historii najnowszej nie zasługuje w ogóle na uwagę poważnego czytelnika. Wszystko co tam napisano to taka "lekka" apologetyka Pana Finstera. Nie chcę tutaj się rozpisywać, ale gratuluję Panu odwagi w publilacji tekstu na chojnice.com . Uruchomił Pan teraz debatę jaka odbyć się powinna. Historii nie powinno się "pisać", a jedynie rzetelnie ją przedstawiać. Pozdrawiam MW.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest Pan po prostu jedną z niewielu osób w Chojniach, która nie docenia historiografii Pana Ostrowskiego. Pawłowi zrobiło się po prostu przykro, że zaatakował Pan swoim tekstem jego dziadka. Każdy, dla którego rodzina jest najwyższą wartością, zaeragował by tak samo jak on.
    Zachęcam więc Pana, jak i również Arcana Historii do stworzenia własnej, doskonałej historycznie publikacji na temat Chojnic. Takiej, która tak samo jak Dzieje Chojnic znajdzie się w prawie każdym chojnickim domu. Życzę również aby Pana nazwisko kojarzyło się kiedyś równie dobrze i budziło równie duży szacunek jak Pana Ostrowskiego. Proszę nie odbierać tego jako atak. To tylko lekka sugestia do tego, by jak w tytule bloga, więcej ''obserwować'', a mniej atakować.. :-)
    Pozdrawiam
    M.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widzę, że p.M nie przekonały moje argumenty, przykłady i cytaty z dzieła pn. "Dzieje Chojnic". Wg mnie p.Ostrowskiego nie obejmuje dogmat o nieomylności. W żadnym miejscu nie odbieram jego niepodważalnych zasług w opisaniu historii naszego rodzinnego miasta. Na swojej witrynie mam wiele materiałów o Chojnicach, które pochodzą z wydawnictw napisanych przez p.KO. Mam-niestety -już 51 lat, moja pamięć zahacza także o okres przed 1989, dlatego odczułem dysonans pomiędzy komentarzami p.KO z czasów PRL i III RP. Żeby tylko spór szedł o formę komentowania, to byłoby jeszcze nieźle. Ale p.KO postanowił ocenzurować wielkie fragmenty najnowszej historii Chojnic.Czy wytykanie niedoróbek i uchybień jest od razu "nie docenianiem historiografii Pana Ostrowskiego"? Czy byłbym wg Pana jednym z nielicznych, to Gazeta Pomorska w piątkowym magazynie wspomniałaby o moim tekście na chojnice.com? Mam zamiar skorzystać z zaproszenia GP do dyskusji na jej łamach, do czego i Pana zachęcam. Obserwatorzy nie są niemymi ludźmi, poza tym myli Pan krytykę z atakowaniem. Również pozdrawiam JE. PS.Co do związków rodzinnych,jak Pan myśli, co czuli moi Rodzice, gdy przeczytali w nieistniejącym już Tygodniku Chojnickim słowa ówczesnego burmistrza Chojnic Edmunda Pytla o mnie: Jest diabłem przebranym w ornat, który ogonem na mszę dzwoni? Mam stosowny wycinek. Proszę to porównać do słów użytych w moim tekście.

    OdpowiedzUsuń